E-wydanie Gazety Pomorskiej
E-wydanie Gazety Pomorskiej
Nie możesz kupić papierowego wydania naszej gazety? Teraz możesz dowiedzieć się, co dzieje się w twoim regionie, kraju i świecie także czytając e-wydanie "Pomorskiej".
Dziwnie zachowującego się 12 i 13-latka zauważyła w poniedziałek przed południem przechodząca ulicą Gdańską kobieta. Bydgoszczanka szybko zawiadomiła pogotowie. Gimnazjalistów, uczniów szkoły przy ulicy Karpackiej na Wzgórzu Wolności, przewieziono do bydgoskiego szpitala dziecięcego.
- Jeden jest na oddziale intensywnej terapii, jest nieprzytomny, totalnie zamroczony. Drugi trafił na oddział endokrynologii. Opiekuje się nim kardiolog, bo ma zaburzenia rytmu serca - powiedziano nam w Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym im. J. Brudzińskiego.
Sprawą zajęła się też policja. Jeden z chłopców miał przy sobie 13 gramów suszu roślinnego. Mundurowi znaleźli też opakowanie środka pod nazwą "Taifun" - dostępnego w sklepie z tzw. dopalaczami.
- Przede wszystkim zbadamy, kto udostępnił im te środki, ale na razie nawet nie można z nimi porozmawiać. Najważniejsze jest w tej chwili zdrowie chłopców - mówi komisarz Maciej Daszkiewicz z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji.
Jak się okazuje, to nie jedyny w ostatnich tygodniach przypadek zatrucia dopalaczem "Taifun". Kilka tygodni temu do szpitala dziecięcego trafił nastolatek z podobnymi objawami - zaburzeniami kardiologicznymi, zamroczeniem, skutkującym utratą przytomności. Chłopaka wypisano dwa dni później.
- Spośród naszych podopiecznych około czterdzieści procent miało do czynienia z dopalaczami. Część z nich przestawia się na te środki - informuje Robert Rejniak, szef bydgoskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Zapobiegania Narkomanii. - Dopalacze są ogólnie dostępne. Są legalnymi środkami, nie ma na nie testów. To furtka, żeby oszukać rodziców i otoczenie. To współczesny zamiennik butaprenu, gazu do zapalniczek, dostępnych ogólnie roślin o działaniu halucynogennym. W ich przypadku nie ma na razie mowy o uzależnieniu, ale raczej o eksperymentowaniu - dodaje Rejniak.
W samej Bydgoszczy jest dziesięć sklepów z legalnym suszem, tabletkami, proszkami. Część z tych specyfików to dodatki do nawozów, czy prekursory leków. Zapotrzebowanie na nie rośnie, bo część ze sklepów wprowadziło nawet 24-godzinną sprzedaż. Jak choćby otwarta 2 tygodnie temu "witrynka" przy ul. Rzeźniackiego w Fordonie - tuż obok szkoły.
- Dlaczego sprzedajecie ludziom "Taifuna"? Przecież tym świństwem zatruło się już kilka osób!
- To produkt kolekcjonerski, susz ziołowy, dostępny u nas dla osób pełnoletnich. Kosztuje 20 zł i ma 0,7 grama - informuje sprzedawczyni.
Od 25 sierpnia nielegalny jest handel 18 dopalaczami, zawierającymi kanaboidy (działające podobnie do marihuany). Na listę wpisano też dopalacze na bazie mefedronu, mogącego doprowadzić do śmierci.
Nie rozwiązuje to jednak problemu. Sejm nadal ma pracować nad poprawianiem prawa. Resort zdrowia skierował już do konsultacji społecznych projekt zmian w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii. Zakłada on wycofywanie z rynku na okres od 12 do 18 miesięcy dopalaczy zawierających podejrzane substancje psychoaktywne. W tym czasie zostaną przeprowadzone szczegółowe badania dotyczące ich szkodliwości.
Udostępnij