Pierwszy powszechny system emerytalny pojawił się dopiero pod koniec XIX wieku w Niemczech, gdy kanclerzem Rzeszy był Otto von Bismarck. Po I wojnie światowej w niepodległej Polsce nie obowiązywał żaden jednolity system emerytalny i tak już pozostało do końca II wojny światowej. Owszem, stworzono pewne rozwiązania dla seniorów, ale różniły się one między sobą i nie odpowiadały w pełni na potrzeby osób w późnym wieku.
Emerytury w byłych zaborach
Co prawda Polacy mogli cieszyć się spuścizną po Bismarcku w nieco zmodyfikowanej postaci, ale tylko na wybranych terenach byłego zaboru pruskiego oraz na Górnym Śląsku. Na obszarze byłego zaboru austriackiego prawo do emerytury mieli wyłącznie pracownicy umysłowi. Zabezpieczenia na starość w ogóle nie posiadała klasa robotnicza. Natomiast na ziemiach należących niegdyś do Królestwa Kongresowego, a także na terenach wschodnich, nie stworzono na szeroką skalę żadnego systemu emerytalnego.
Kwestia emerytur trafiła na wokandę po odzyskaniu przez Polskę niepodległości wraz z wieloma innymi problemami wymagającymi niezwłocznej pracy. Oprócz emerytur dyskutowano kwestie zmiany prawa. Do zrobienia było dużo, a państwo nadszarpnięte przez wojnę i powstania nie mogło pochwalić się grubym portfelem.
Emerytury w latach 20.
Pierwszymi pracownikami, którzy uzyskali prawo do emerytury w Polsce, byli funkcjonariusze publiczni. W 1921 r. przyznano im prawo do emerytury po 10 latach pracy. Oprócz polityków i ministrów podobne uprawnienia dostali m.in. pracownicy kolei oraz pracownicy poczty. Rok później prawo do emerytury przyznano żołnierzom. Oni również mogli przejść w stan spoczynku po 10 latach służby.
Od 1927 r. perspektywę na przyszłą emeryturę mieli również przedstawiciele innych zawodów, ale wciąż wyłącznie pracownicy umysłowi. W tym roku na mocy rozporządzenia prezydenta na pracowników umysłowych nałożono obowiązek przystąpienia do ubezpieczenia emerytalnego. Przed tą koniecznością stanęli m.in.:
- pracownicy administracji
- sekretarki
- telefonistki
- dziennikarze
- nauczyciele
- ekspedienci, którzy ukończyli 6 klas szkoły podstawowej
Wiek emerytalny dla pracowników umysłowych wynosił tyle, co obecnie: 65 lat dla mężczyzn i 60 lat dla kobiet. 40 przepracowanych lat uprawniało mężczyzn do wcześniejszego przejścia na emeryturę. Kobiety mogły zacząć pobierać świadczenie emerytalne po 35 latach pracy.
Emerytura miała wynosić min. 40% średnich zarobków pracownika, a jej kwota powinna wzrastać po 10 przepracowanych latach. Dodatkowo 40 przepracowanych lat dawało prawo do emerytury na poziomie 60%.
Emerytury w latach 30.
W 1933 r. wprowadzono specjalne świadczenia dla robotników niezdolnych do pracy po 65. roku życia (60 lat dla górników i hutników). Składki na renty robotnicze w większości były potrącane z wypłat dla pracowników fizycznych. 37% ich wartości dokładał pracodawca. Ponadto podstawa wymiaru składek wynosiła zaledwie 10–16% wynagrodzenia, co nie pozwalało uzyskać godziwego świadczenia na starość – przypomina Kamil Janicki, historyk, publicysta i redaktor naczelny “Wielkiej Historii”.
Najwcześniej wprowadzono emerytury w byłym zaborze pruskim, ale ich wysokość nie pozwalała przeżyć. Jak podaje autor artykułu Emerytury w przedwojennej Polsce. „Niezrozumiałe, nieludzkie, potworne”, w pierwszej połowie lat 30. aż 80% emerytów płci męskiej mogło liczyć co najwyżej na 16 zł miesięcznie (równowartość ok. 160 zł), podczas gdy portmonetki ok. 87% emerytek co miesiąc zasilała kwota 14,5 zł (równowartość ok. 145 zł).
Według danych prof. Pawła Graty, na które powołuje się Kamil Janicki, w latach 30. ubiegłego wieku emerytury zasilały portfele ok. 3 mln mieszkańców ziem polskich – prawo do emerytury mieli ubezpieczeni, a po ich śmierci członkowie ich rodzin. Na pomoc nie mogli natomiast liczyć rolnicy.