1 z 16
Przewijaj galerię w dół
W nocy z piątku na sobotę (wrzesień 2016), na drodze...
fot. Piotr Krzyzanowski

Tragedia w Smogorzewcu

W nocy z piątku na sobotę (wrzesień 2016), na drodze krajowej nr 10, w miejscowości Czernikówko zderzyły się dwa samochody osobowe. Jak wynika ze wstępnych ustaleń policjantów, 19-latek kierujący hondą podróżował w kierunku Lipna. Z nieustalonych przyczyn zjechał na przeciwległy pas ruchu i zderzył się czołowo z renaultem clio, które prowadził 21-latek.

- Podczas wyjaśniania przyczyn i okoliczności tego zdarzenia do policjantów wpłynęła informacja o odnalezieniu zwłok 60-letniego mężczyzny. Ciało znajdowało się w lesie w okolicach miejscowości Smogorzewiec w gminie Obrowo. Funkcjonariusze powiązali ze sobą te dwie sprawy. 21-latek, który zginął w wypadku, był bowiem synem zamordowanego.

Rodzina przeprowadziła się do miejscowości Obory 20 lat temu z okolic Ciechocinka. Kupili dom, kilka hektarów łąk, wrośli w miejscową społeczność. Ojciec był artystą, malował i sprzedawał obrazy. Przeprowadzka nie scementowała jednak rodziny. Żona odeszła, potem był rozwód, a dwie córki wyjechały za granicę. Zostali tylko ojciec i syn.

- Obaj leczyli się psychiatrycznie - opowiada jeden z mieszkańców wsi. - Ojciec mieszkał często sam. Syn prawdopodobnie przebywał wtedy na leczeniu. Dwa tygodnie temu przyjechał, chyba na przepustkę. Potem zniknął i kilka dni temu znowu się pojawił.

Nic nie przepowiadało takiej tragedii. Jedna z nieoficjalnych informacji mówi, że przebieg zdarzeń mógł wyglądać tak: ojciec z synem wyjeżdżają z Obór w stronę pobliskiego Smogorzewca. Tam syn atakuje ojca toporkiem i porzuca ciało. Dalej jedzie już sam. W Obrowie dojeżdża do „dziesiątki” i skręca na Warszawę. Po kilku kilometrach w clio uderza honda.
Wersji tego, co się tak naprawdę stało, jest jednak więcej. Kolejna z nich głosi, że kilka dni wcześniej ojciec pokłócił się z synem. W piątek mieli wspólnie spędzać czas.

To, co zdarzyło się potem, to już tylko domysły. Pewne jest tylko to, że mężczyźni pojechali razem samochodem w stronę Smogorzewca. Nieoficjalne źródło podaje, że ciało 60-latka miało odrąbaną toporkiem głowę. Inne mówi o tym, że było zmasakrowane.

Wszystkie wątpliwości ma rozwiać śledztwo, które pod nadzorem prokuratury prowadzą toruńscy policjanci.
Jedno jest pewne. To najdziwniejsza sprawa, która zdarzyła się w ostatnim czasie w naszym regionie.


INFO Z POLSKI 27.04.2017 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju

2 z 16
W kwietniu w regionie doszło do trzech zabójstw....
fot. Maciej Rejment

Morderstwo w Chałupskach

W kwietniu w regionie doszło do trzech zabójstw. Przypomnijmy sobie najgłośniejsze zbrodnie ostatnich lat z naszego województwa.

Klaudia i Patrycja zostały odnalezione martwe w jeziorze Wiecanowskim w powiecie mogileńskim w nocy z 4 na 5 sierpnia. Dziewczęta miały odpowiednio 15 i 23 lata. Obie mieszkały w jednej kamienicy na starym mieście w Barcinie.

W sprawie prokuratura zleciła także zbadanie pobranych próbek pod kątem toksykologicznym, histopatologicznym oraz biologicznym. Wciąż czekamy na wyniki.

Zatrzymani w sprawie mężczyźni bardzo szybko usłyszeli zarzuty podwójnego morderstwa. Wszyscy są mieszkańcami powiatu mogileńskiego.


INFO Z POLSKI 27.04.2017 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju


3 z 16
„Julka, marsz do szkoły, ty mała wariatko” - napisał Adam z...
fot. Szymon Starnawski/zdjęcie ilustracyjne

„Julka, marsz do szkoły, ty mała wariatko” - napisał Adam z komórki żony, Ewy, do córki, która martwiła się o matkę. Gdy esemesował, Ewa leżała już martwa w piwnicy. Ta zbrodnia wstrząsnęła miasteczkiem.

Miasteczko ma ponad dwadzieścia tysięcy mieszkańców i leży w byłym województwie toruńskim. Aby kupić tutaj dom do remontu, Adam i Ewa zaciągnęli 145 tysięcy zł kredytu hipotecznego (we frankach).

„Oskarżony A. M. urodził się w rodzinie patologicznej. Umieszczony w domu dziecka, w wieku 5 lat został adoptowany” - tak zaczyna się sądowy opis tej sprawy.

Czy już na starcie Adam skazany był na złe życie, tak samo jak każdy, z którym się związał? Rodzice adopcyjni dołożyli starań, by wyszedł na ludzi. Nawet gdy błądził jako dorosły, wspierali. On sam jednak nie potrafił pokierować swego losu w jasną stronę.

Ewa była jego pierwszą i jedyną miłością. Poznali się na szkolnej dyskotece, gdy ona jeszcze była uczennicą. Chodzili ze sobą już prawie dwa lata, gdy Ewa zaszła w ciążę. To był 1999 rok. Pobrali się i zamieszkali u rodziców Adama.

Julia, najstarsza z ich trójki dzieci, przyszła na świat zdrowa, ale Ewę dopadła depresja poporodowa. To wtedy powiedziała Adamowi, że tak naprawdę nigdy go nie kochała. Jak zezna potem w sądzie, te słowa z początku małżeństwa brzmieć mu będą w uszach przez cały czas. Podobnie zresztą jak wypominanie w kłótniach, że pochodzi z pijackiej rodziny i przebywał w domu dziecka.

Maj 2014 roku nie był pogodny. „W najbliższych dniach pogoda nie będzie nas rozpieszczać. Możemy się spodziewać opadów deszczu, burz, lokalnie z gradem” - ostrzegali meteorolodzy dzień przed zbrodnią.

Tego dnia Adam nastawił sobie budzik na godzinę 4.00. Jak zezna potem, chciał porozmawiać z żoną przed jej wyjściem do pracy. Wstał on. Wstała i ona, niczego nieświadoma. Jak co dzień szybko się ubrała i zrobiła dzieciom kanapki. Około 5.30 schodziła schodami z kuchni, na wysokich obcasach, z torebką w ręką. Przed drzwiami wyjściowymi czekał na nią Adam. W ręku miał nóż o długości 14 centymetrów.

„Między małżonkami nie doszło do żadnej rozmowy ani choćby do wymiany zdań” - ustali sąd. On złapie ją od tyłu i lewą ręką zasłoni usta, żeby nie krzyczała. Gdy będzie się szamotać, uderzy ją w głowę. Zaraz po tym odda nożem dwa ciosy w okolice klatki piersiowej. Śmiertelny okaże się ten prosto w serce.

Adam zaciągnął żonę do piwnicy. Gdy wyciągał nóż z jej piersi, zacharczała. Nie zareagował. Nóż wrzucił do pieca. Ogarnął też jej pogubione buty i torebkę. Później wyprawił całą trójkę dzieci w pośpiechu do szkoły. Najstarszej Julce sytuacja wydawała się niebezpieczna. Słyszała wcześniej krzyk matki. Na próby telefonicznego skontaktowania się z mamą zareagował Adam. Podszywając się pod zmarłą, wysłał córce SMS: „Julka, marsz do szkoły, ty mała wariatko”.

Ponieważ z Ewą nikt nie mógł się skontaktować przez kilka godzin, wezwano policję. W domu zastano pijanego Adama. Zamierzał wypić litr żołądkowej i podciąć sobie żyły w wannie. Ale zasnął.

PS Imiona zmieniono.

Winny

Sąd Okręgowy w Toruniu skazał Adama w 2016 roku na 25 lat więzienia. Wcześniej mężczyznę dokładnie przebadali biegli psychiatrzy. Uznali, że jest zdrowy psychicznie i w momencie przestępstwa był poczytalny. Sam Adam, po aresztowaniu i w trakcie śledztwa, nie przyznawał się do winy i odmawiał składania wyjaśnień. Ostatecznie ich jednak w sądzie udzielił. Do końca prezentował jednak wersję wydarzeń mówiącą o nieszczęśliwym wypadku. Według niej, Ewa miała sama nadziać się na nóż, trzymany w jego rękach. Sąd uznał, że Adam miał zamiar zabójstwa, ale nagły - impulsywny. Dzieci trafiły pod opiekę matki Ewy.


INFO Z POLSKI 27.04.2017 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju

4 z 16
Ta sprawa wstrząsnęła całą Polską. Mężczyzna zabił 26-letnią...
fot. KWP Gdańsk

Zabójstwo Ani z Czerska

Ta sprawa wstrząsnęła całą Polską. Mężczyzna zabił 26-letnią Anię, ponieważ chciał wrócić do więzienia. Nie radził sobie na wolności. Nie miał stałego zajęcia. Przekonał się, że wolność to także samodzielność. Trzeba samemu zadbać o wikt i opierunek, który w więzieniu przysługuje każdemu skazanemu.

Postanowił wrócić za kraty. Uznał, że najlepszym sposobem na to, by tam trafić, jest... morderstwo.

Ania okazała się idealną ofiarą. Samotna, bez rodziny na miejscu, też szukająca zarobku. Sprzątała za pieniądze. Morderca miał więc powód, by ściągnąć ją do mieszkania. Zaatakował ją młotkiem, następnego dnia, już spokojny, powiadomił dyżurnego policji, że zabił. Szybko trafił więc za kratki i dostał zarzuty.

Minęły miesiące. Choć przyznaje się do winy, Temida gwarantuje mu proces. A to trwa. Cały czas trwa postępowanie przygotowawcze. W Prokuraturze Rejonowej w Gdańsku-Oliwie uznali, że koniecznie powinien być poddany obserwacji psychiatrycznej. Dlaczego? - To, że się przyznał, niczego jeszcze nie przesądza - mówi Ewa Burdzińska, prokurator rejonowy w Gdańsku-Oliwie. - Teraz konieczna jest jeszcze obserwacja psychiatryczna.

Rodzina do dziś nie może pogodzić się z utratą najbliższej sobie osoby. Ania dopiero układała swoje życie. Od lat marzyła o przeprowadzce do Trójmiasta. Tam, niestety, zginęła.


INFO Z POLSKI 27.04.2017 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju

Pozostało jeszcze 11 zdjęć.
Przewijaj aby przejść do kolejnej strony galerii.

Polecamy

Wystawne kolacje na 1500 osób podczas Impact 2025. Znamy szczegóły!

Wystawne kolacje na 1500 osób podczas Impact 2025. Znamy szczegóły!

Wypadek na DK 91 w powiecie włocławskim. Zderzyły się dwa auta. Trzy osoby w szpitalu

Wypadek na DK 91 w powiecie włocławskim. Zderzyły się dwa auta. Trzy osoby w szpitalu

Liderka opozycji o sytuacji w Białorusi: Zatrzymują nawet za zły kolor skarpetek

Liderka opozycji o sytuacji w Białorusi: Zatrzymują nawet za zły kolor skarpetek

Zobacz również

MTP zmienia się w Poznań Event Hub. Prezes targów wyjaśnia, co to oznacza

ROZMOWA
MTP zmienia się w Poznań Event Hub. Prezes targów wyjaśnia, co to oznacza

Wystawne kolacje na 1500 osób podczas Impact 2025. Znamy szczegóły!

Wystawne kolacje na 1500 osób podczas Impact 2025. Znamy szczegóły!