Czerszczanin, który przyjechał nad jezioro na łyżwy, wezwał szybko strażaków.
Czerszczanin, będąc na łyżwach we wtorek po południu, zobaczył psa, który co chwilę podbiegał, a potem oddalał się na środek jeziora. Robił tak, by go zaalarmować, że jego kolega ma poważne kłopoty. Okazało się, że dwie nogi psa utknęły w szczelinie między lodem. Psiak nie był w stanie o własnych siłach wyswobodzić się z lodowej pułapki.
Zwierzę siedziało nieruchomo, z daleko wyglądało to dziwnie, dlatego czerszczanin zadzwonił do strażaków.
Strażacy uznali, że ze względu na cienki lód, pękający pod nogami, jest zbyt duże ryzyko, by podejść do zwierzęcia. Coś trzeba było jednak zrobić, by psa uratować przed zamarznięciem. Wiedząc, że strażacy zawodowi z Chojnic dysponują specjalnymi saniami, komendant czerskiej OSP Andrzej Kuchenbecker poprosił ich o pomoc. Dwójka druhów, asekurowanych z brzegu, podeszła do psa, trzymając się sani. Udało im się go uwolnić.
Właścicielem psa był najprawdopodobniej ktoś ze wsi, bo po uwolnieniu psiak pobiegł w kierunku domów.
Czerscy druhowie zauważają jednak, że gdyby ratowali człowieka, to mimo pękającego lodu któryś z nich starałby się natychmiast dotrzeć do poszkodowanego.