Komisje wojewody zakończyły szacowanie strat w gospodarstwach gminy Grudziądz. Ucierpiało 168 gospodarstw. Zalanych zostało aż 941 ha terenów.
Zniszczone plony, zalane łąki
Rolnicy mogą liczyć na pewne rekompensaty, ale całości szkód nie zwróci im nikt.
Wielu ma zalane uprawy. Zboża, kapusta, kalafiory czy tytoń dobrze rosły na żyznych glebach, przy Wiśle. Plon byłby obfity, gdyby nie powódź. Na wielu łąkach i polach woda wciąż jeszcze stoi.
W rejonie Osy i Wisły wystąpiły podsięki. Woda nie chce schodzić.
- Na czwartkowym zebraniu z sołtysami pojawiły się wprawdzie pierwsze sygnały o suszy i niepokój, czy niektórzy zdążą ze żniwami - relacjonuje Jadwiga Szewczyk, kierownik służby rolnej w Urzędzie Gminy. - Jednak dla wielu mieszkańców i dla nas wciąż ogromnym problemem jest usuwanie skutków powodzi. Wyliczanie strat, przeliczanie wydatków i odszkodowań potrwa na pewno do grudnia. Bywały już, nawet gorsze, powodzie czy susze, które czyniły jeszcze większe szkody. Jednak gdy następują kolejne, niektórych rolników to wręcz załamuje.
Aż 2 mln 435 tys. 697 zł - to tzw. kwota obniżenia dochodów, czyli straty. Rolnicy otrzyma odszkodowania z różnych źródeł. Wielu już chce wystąpić o kredyty, bo nie mają z czego się utrzymać i za co rozpoczynać od nowa upraw.
Po powodzi rolnicy obawiają się suszy. Bo zwykle gdy w rejonie pada, deszcz omija Grudziądz. Doświadczyli tego już nie raz.