Decyzja Chachaja otworzyła drogę do odwołania. Jeśli w ciągu miesiąca nie zostanie zwołana kolejna sesja, to przestanie być przewodniczącym. Bez podjęcia uchwały. Jest mało prawdopodobne, aby posiedzenie rady do 29 maja się odbyło.
W radzie inowrocławskiej gminy nadal iskrzy. Pretensje padają z obu stron, czyli klubów radnych "Przymierze" (ma większość) i "Czas gminy Inowrocław".
Wcześniej odwołano członków komisji budżetu i rozwoju gospodarczego - za to, że w planie inwestycyjnym forsowali własne zadania. W konsekwencji rezygnację złożył Jerzy Chachaj. Stwierdził: "W naszej radzie utworzyła się nowa grupa większościowa. Powinna ona zatem decydować o losach i rozwoju gminy, dlatego uznałem za celowe złożenie rezygnacji". Dymisji jednak nie przyjęto.
Później do rozdźwięku doszło po odwołaniu Krzysztofa Orfina z komisji rewizyjnej. Uchwałę zaskarżono do nadzoru prawnego wojewody. Nie doszło jednak do jej uchylenia.
O gminie stało się głośno również latem ub. r. po odwołaniu Tadeusza Kacprzaka ze stanowiska sekretarza. Sesja toczyła się w napięciu. Ujawniono bowiem, że jeden z rajców otrzymał SMS z pogróżkami. Miał zagłosować za odwołaniem Kacprzaka. Sprawa trafiła do organów ścigania. Prokuratura sprawę umorzyła.