Sprawę policjanta z Bysławia obszernie opisywaliśmy w "Pomorskiej". Na nagraniu, które zrobił mieszkaniec Lubiewa podczas wizyty na posterunku, słychać, jak funkcjonariusz przeklina, nazywa petenta debilem i grozi mu użyciem pistoletu.
Początkowo policja wojewódzka wszczęła w tej sprawie postępowanie wyjaśniające, potem przekazała je tucholskiej komendzie. Jak tłumaczyła wówczas "Pomorskiej" rzeczniczka prasowa komendy wojewódzkiej Monika Chlebicz, nie było powodu, by stosować wobec funkcjonariusza środki dyscyplinarne, np. zawiesić go w obowiązkach. W tej kwestii obowiązują bowiem ściśle określone procedury. Teraz sytuacja się zmieniła.
Jak informuje Kamila Ogonowska z zespołu prasowego policji wojewódzkiej, zostało już wydane polecenie, by wszcząć wobec funkcjonariusza postępowanie dyscyplinarne. Czy to znaczy, że ostatecznie uznano autentyczność nagrania? - Nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć - mówi Ogonowska. - Mógł tu zaważyć sam fakt, że są podejrzenia wobec policjanta.
Jak dowiedziała się "Pomorska", materiał został już przekazany do prokuratury - najpierw rejonowej w Tucholi, potem okręgowej w Bydgoszczy. To tu prokurator zdecyduje, która jednostka zajmie się sprawą.
A postępowanie dyscyplinarne wobec policjanta na razie nie może się rozpocząć, bo mundurowy się rozchorował. Do 27 maja przebywa na zwolnieniu lekarskim.