Dwa pokoje z kuchnią i łazienką w budynku komunalnym, do tego kawałek ogródka za domem. A wszystko to tylko za pięć procent wartości, czyli za niecałe dwa tysiące złotych. Nic tylko brać i nie dyskutować.
Nie mogli dowieźć styropianu
Jednak Frączczakowi mają wątpliwości, czy w przyszłym tygodniu powinni kupić swoje mieszkanie i podpisać akt notarialny. Zrodziły się one w minione wakacje, podczas ocieplania jednej ze ścian budynku. - Gdy podjechał pod nią samochód ze styropianem, właściciel sąsiedniej posesji zwrócił kierowcy uwagę, żeby nie wjeżdżał na jego grunt. Zdziwiło mnie to, bo byłam przekonana, że auto cały czas stoi na terenie należącym do naszego budynku - mówi Regina Frączczak.
Małżonkowie zaczęli przeglądać dostępne dokumenty, dopytywać się w gminie i przestraszyli się. Wszystko wskazywało na to, że od strony ulicy Kościelnej na terenie komunalnym jest tylko wejście do budynku, zaś plac pod oknami ich mieszkania oraz znajdujące się tuż obok domu wejście do ogródka należą do sąsiadów. - Dokonamy zakupu, będziemy chcieli położyć nowe tynki na zewnątrz i trzeba będzie pytać o zgodę sąsiadów? A jeśli okaże się, że postawią oni przed naszymi oknami kontener do śmieci? - mnożą pytania Frączczakowie. Jednocześnie zapewniają, że sąsiadów mają dobrych.
Władza uspokaja
Adam Roszak, burmistrz Gniewkowa uspokaja: - Wjazd od sąsiedniej posesji jest faktycznie prywatny już od kilkudziesięciu lat. Do budynku jest jednak swobodny dostęp od ulicy Kościelnej. Dotyczy to nie tylko wejścia do klatki schodowej ale i całego frontu.
T
akże włodarz zwraca uwagę na dobrze układające się stosunki pomiędzy sąsiadami na Kościelnej. - Ale gdyby państwo Frączczakowie mieli jakieś problemy po zakupie mieszkania, to na pewno pomożemy w ich rozwiązaniu - zapewnia burmistrz.