Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gołębiarze czekają w napięciu na swoje ptaki

Andrzej Bartniak
W minioną sobotę wielu gołębiarzy swoje ptaki widziało zapewne po raz ostatni. Nie dziwiły więc czułe pożegnania
W minioną sobotę wielu gołębiarzy swoje ptaki widziało zapewne po raz ostatni. Nie dziwiły więc czułe pożegnania Andrzej Bartniak
"Barcelończycy" tak nazywane są gołębie pocztowe, którym udało się pokonać morderczy lot z Barcelony do Polski.

Posiadanie takiego ptaka w gołębniku to ogromny prestiż dla hodowcy i okazja do zarobienia sporych pieniędzy.

Wczoraj wyleciało z Barcelony zapewne ponad 20 tys. gołębi pocztowych, w tym kilkaset z Polski. W chwili składania numeru nie były jeszcze znane obie liczby. Nie powinny one jednak znacząco odbiegać od tych ubiegłorocznych. W 2010 wystartowało w sumie 25878 gołębi, w tym 521 z Polski. Najliczniejszą reprezentację wystawiła Belgia, ponad 12 tys. Sporo przyjechało ich także z Holandii - 7 tys.

Tydzień w samochodzie

Pierwszym ważnym punktem w planie podróży było koszowanie. Większość hodowców z powiatu świeckiego oraz powiatów sąsiadujących stawiła się w minioną sobotę w Przysiersku . Tam, w domu Wiesławy i Janusza Wróblewskich, każdy ptak, który miał udać się w podróż został dokładnie opisany, a następnie umieszczony w specjalnej klatce. Ta trafiła na przyczepę zapewniającą transport do Zielonej Góry, skąd po kolejnej przesiadce gołębie miały pojechać prosto do Barcelony. - W tym roku zakoszowaliśmy 101 ptaków, w roku ubiegłym było ich 131, a więc jest spory spodek. Być może spowodowany jest tym, że hodowcy wystawili ptaki w innych lotach długodystansowych lub też pojawili się w innych punktach koszowania.

Dlaczego Barcelona jest tak prestiżową imprezą. W zasadzie powód jest jeden. Dystans. Ptaki muszą pokonać około 2 tys. kilometrów. W czasie lotu czyha na nie mnóstwo niebezpieczeństw. Począwszy od jastrzębi poprzez wirniki samolotów a skończywszy na kotach, głodzie i ludziach wyłapujących gołębie pocztowe. Najlepszym dowodem na to, że lot jest niebezpieczny jest to, że w ubiegłym roku żaden z gołębi koszowanych w Przysiersku nie wrócił. Podobnie było w 2009 roku. Właściciele musieli pogodzić się ze startą. W 2008 udało się to jednemu gołębiowi. Jak będzie tym razem? - Nie sposób coś przewidzieć - stwierdza Wiesław Foksiński, hodowca ze Świecia. - Każdy wystawia takie ptaki, które w jego ocenie mają szansę wrócić.

Jak tłumaczą specjaliści ważne jest doświadczenie gołębia, nabywane np. podczas długodystansowych lotów krajowych. Nie dziwi więc, że sporo ptaków startujących w Barcelonie liczy sobie nawet kilkanaście lat. Najstarszy koszowany w Przysiersu miał lat 14.

Warte tyle co mercedes

Ptak, któremu uda się wrócić z Hiszpanii do Polski szybko zyskuje sławę, a właściciel uznanie. Jest ono tym większe, im mniej dni zajął lot. Wartość gołębia rośnie z dnia na dzień. - W długodystansowcach zakochani są Tajwańczycy - tłumaczy Wiesława Wróblewska. - Mają w Europie swoich ludzi, którzy skupują najlepsze gołębie i wysyłają na Tajwan.
Jeden z hodowców w naszym regionie zainkasował za gołębia 10 tys. euro, czyli w przeliczeniu na złotówki 42 tys. zł. Niemożliwe aby tyle zapłacić za gołębia? Podczas ubiegłorocznej Olimpiady Gołebi Pocztowych w Poznaniu mistrz Niemiec, wystawiający trzy gołębie, każdego ubezpieczył na 100 tys. euro.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska