Wczoraj, w świątyni i na cmentarzu, w Mszanie i w Jastrzębiu, pożegnaliśmy młodych pasjonatów, hodowców gołębi pocztowych. Nie przypuszczali, iż wybierając się w podróż, na międzynarodową wystawę do Chorzowa,
nie powrócą
już do swych domów pełni wrażeń i opowieści. Do swoich rodzin, do gołębi.
Piotr Słomiński z Pasek i Wojciech Sękowski z Gołkowa byli ludźmi młodymi, pełni życia i życzliwości. Przypomnieli o tym kapłani podczas nabożeństw żałobnych, wspominali koledzy ze związku hodowców gołębi pocztowych.
Niektórzy z nich, będąc w Chorzowie, mieli więcej szczęścia. Wrócili, bo wyszli z hali kilkanaście minut wcześniej, bo zdołali wydostać się, gdy sufit spadał z hukiem, bo w ostatniej chwili nie pojechali.
Edward Kamiński, znany hodowca z Brodnicy, miał już zarezerwowane miejsce w busie, ale coś wypadło. W jego miejsce pojechał Piotr Słomiński.
Gołębie - ich wielka pasja, mogli o nich rozprawiać godzinami, gapić się w niebo jak ich wspaniali lotnicy szybują. Nigdy by im nie przyszło do głowy żeby powiedzieć:
żegnajcie gołębie
Ich przyjaciele stanęli nad otwartą mogiłą ze sztandarem związkowym, przyjechali też z gołębiami, w klatkach. Uwolnili ptaki, gdy trumna zniknęła w czeluściach grobu. Nad mogiłą Piotra Słomińskiego we Wrockach wzleciały 32 gołębie, na cmentarzu w Jastrzębiu, gdzie pochowano Wojciecha Sękowskiego - 37. Tyle lat mieli. Tylko tyle.
Gołębie przyleciały, oni już nie powrócą
Bogumił Drogorób

Gołębie - ich wielka pasja, mogli o nich rozprawiać godzinami, gapić się w niebo jak ich wspaniali lotnicy szybują. Nigdy by im nie przyszło do głowy żeby powiedzieć: żegnajcie gołębie. Za chwilę ptaki poszybują nad grobem na cmentarzu w Jastrzębiu.
Mieli ich powitać, w otwartych drzwiach, żony, córki, rodzice. Miała być radość po powrocie męża, syna, ojca. Jest smutek i żałoba I wielki ból.