Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Golub-Dobrzyń. Do owadów - nie tak szybko

Dariusz Guzowski
Szerszenie, osy i pszczoły od kilku sezonów zajmowały funkcjonariuszy, którzy byli wzywani do unieszkodliwiania gniazd. Ale nie zawsze były to uzasadnione działania

W powiecie golubsko-dobrzyńskim w ubiegłym roku wyjazdy tego rodzaju stanowiły jedną czwartą.

- 10 lipca Komenda Główna PSP wydała instrukcję - mówi st. kpt. Robert Wiśniewski, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Golubiu-Dobrzyniu. - Wynika z niej, że nie zawsze nasze działania muszą polegać na usuwaniu gniazd. Jeśli w danej sytuacji nie ma bezpośredniego zagrożenia życia, można zabezpieczyć miejsce i wezwać specjalistyczną firmę.

W ubiegłym roku od czerwca do września na terenie kraju odnotowano około 70 tysięcy zdarzeń związanych z usuwaniem owadów lub ich gniazd. Stanowi to 30 proc. interwencji podejmowanych przez straż w tym okresie.Specjaliści z Krajowego Centrum Koordynacji Ratownictwa i Ochrony Ludności zwracają uwagę, że tak duże zaangażowanie strażaków w zwalczanie owadów znacznie osłabia siły systemu ratowniczo-gaśniczego. To szczególnie ważne staje się w okresie letnim, kiedy to rośnie liczba innych zagrożeń.

- Sytuacja w naszym powiecie wygląda podobnie, jak w całym kraju - mówi st. kpt. Wiśniewski. - Choć udział naszych ratowników w tego rodzaju interwencjach jest nieco mniejszy.

Od stycznia do sierpnia zeszłego roku strażacy wyjeżdżali 101 razy do usuwania gniazd owadów, przez cały rok wyjazdów było 188. To stanowiło 26 proc. wszystkich akcji. W tym roku od stycznia do sierpnia pracownicy straży interweniowali 71 razy.

Według golubsko-dobrzyńskich strażaków nie wszystkie interwencje są uzasadnione. Zdarza się, że gniazdo szerszeni umiejscowione jest na poddaszu budynku mieszkalnego i rzeczywiście zagraża bezpośrednio mieszkańcom domu. Bywało, że wielkość gniazda uniemożliwiała samodzielne działanie i strażacy w specjalnych ubraniach usuwali je w częściach. To gniazdo o szerokości do trzydziestu i długości do dziewięćdziesięciu centymetrów.

- Bywało jednak i tak, że niewielkie gniazdo znajdowało się na przykład w stodole gospodarstwa położonego na skraju lasu - mówi asp. Zbigniew Gwarek, zastępca dowódcy JRG PSP w Golubiu-Dobrzyniu. - Tam te owady są czymś naturalnym.

Teraz strażacy oceniać będą, czy ich interwencja jest potrzebna. Nowa instrukcja zaleca przekazywanie zabezpieczonego budynku jego zarządcy. On ma zająć się rozwiązaniem problemu. Na przykład zlecić usunięcie gniazda specjalistycznej firmie. W powiecie golubsko-dobrzyńskim takiej firmy nie ma.
- Na pewno będziemy usuwać gniazda w miejscach, gdzie owady zagrażają bezpośrednio ludziom - mówi st. kpt. Robert Wiśniewski. - My chcemy pomagać społeczeństwu i nadal będziemy, jednak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska