Te niemal 600 tys. zł to tylko część odszkodowania, które Golub-Dobrzyń musi przekazać małżeństwu Świątkowskich. Ile jeszcze pozostało? 485 tys. zł plus 285 tys. zł odsetek. Ta druga kwota z każdym dniem się powiększa.
Czytaj także: Golub-Dobrzyń. Miasto szuka pieniędzy na spłatę odszkodowania
Przypomnijmy - Świątkowskim sąd w Toruniu przyznał 906 tys. zł. Małżeństwo żądało od miasta prawie 4,5 mln zł - na tyle wyliczyło straty, jakie poniosło w związku ze zmianami w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego - rada zmieniła przeznaczenie ich działki z budownictwa wielorodzinnego na jednorodzinne. Sprawa jest skomplikowana, ponieważ miejscy rajcy zrobili to na wniosek byłych właścicieli tej nieruchomości. Świątkowscy, po jej zakupie, zaprotestowali przeciwko tym modyfikacjom, ale po zawarciu porozumienia z burmistrzem miasta, wycofali swoje zażalenie. Uchwalony w 2003 r. plan został uchylony (dla części dobrzyńskiej) w związku z inną sprawą. Ostatecznie wszedł w życie w 2006 r.
Wojciech Świątkowski złożył pozew po kilku latach, tłumacząc, m.in. że burmistrz nie wywiązał się z tamtych uzgodnień. Dlatego też nie chciał zgodzić się na ugodę, którą miasto proponowało przed sądem apelacyjnym w Gdańsku.
Roman Tasarz planował kasację wyroku, ale do tego nie doszło. - Opłata była duża, wymagała zmian w budżecie miasta, więc sam nie mogłem podjąć tej decyzji - mówi. - Na posiedzenie połączonych komisji, gdzie mieliśmy o tym rozmawiać, większość radnych nie przyszła, nie zebraliśmy quorum, a termin upływał - wyjaśnia burmistrz.
Świątkowscy złożyli natomiast kolejny pozew - dotyczący następnej działki - na 2,9 mln zł. Ta sprawa jest w toku.
Czy miasto postąpiło właściwie, odstępując od kasacji?
Czytaj e-wydanie »