W całej Polsce trwają ogólnopolskie dni protestu._Do Człuchowa, gdzie jest najwyższa stopa bezrobocia, przyjechały dwa autobusy wypełnione związkowcami, którzy z ul. Jerzego Dąbrowy przemaszerowali pod "Radpol".
Na polskiej ziemi
- Łobuzy, złodzieje, bandyci - krzyczeli związkowcy, domagając się rozmów z zarządem "Radpolu". - Chcemy upomnieć się o ludzi pracy w miejscu, gdzie bezrobocie jest tak duże, a prawa pracowników łamane.
- Ma nas w nosie - krzyczeli związkowcy, widząc jak dyrektor Aleksander Sugier wychodzi do domu. - Nie jestem upoważniony do rozmów, ale państwo mają zgodę na manifestację w mieście, a nie w prywatnym zakładzie - mówił Sugier. - Jesteśmy na polskiej ziemi - odpowiadali związkowcy.
O ludzi pracy
- Ten pan nie przyjął naszej petycji, ale zabronił spotkań związkowych i wprowadził kary porządkowe dla prowadzących rozmowy niezwiązane z pracą - mówił zwolniony szef związków Marek Adamski, który mimo wygranego procesu nie może wrócić do pracy. - Zabrano nam pakiet socjalny, w zakładzie trwa spór zbiorowy, zostałem zwolniony za prawdę.
_Przy akompaniamencie gwizdów przemaszerowano pod Urząd Miejski, gdzie petycję wręczono burmistrzowi Zdzisławowi Piskorskiemu.
