
Wśród osób, które przychodzą do kopalni, by wyrazić swój smutek i żal, są głównie pracownicy kopalni "Wujek", ale nie tylko. Przychodzą też ich rodziny, oraz mieszkańcy miasta, którzy czują solidarność z ofiarami i ich krewnymi.
Warto też zaznaczyć, że w Rudzie Śląskiej już od piątku trwa żałoba. Po tragedii ogłosiły ją władze miasta. Pod figurą św. Barbary przybywa coraz więcej zniczy i kwiatów.
- Najgorzej jest, jak się zjeżdżo na dół. Nikt nic nie godo. Wszyscy dobrze wiedzą, co się wydarzyło i rozumiemy, że podobny los może spotkać kożdego z nos - mówi jeden z górników, który przyjechał na wieczorną zmianę. Przed zjazdem pod ziemię zatrzymał się na chwilę przy św. Barbarze, modli się tam w skupieniu.
- Co z tego, że teraz palą znicze, jak już za tydzień nikt nie będzie pamiętał. To nic nie pomoże, a tym biednym chłopcom życia nie wróci. Wierzę w Boga i on na pewno ukaże winnych - mówi stróż pilnujący wjazdu na teren kopalni. Był tu, gdy karetki wywoziły rannych. Widział, jak przykrywano zwłoki.
Już w poniedziałek natomiast rozpocznie się dochodzenie, w toku którego mają zostać wyjaśnione dokładne okoliczności tragedii w Rudzie Śląskiej. Zajmie się tym specjalna komisja.
Zobacz też MMSilesia