Na pozór budynek byłej łącznicy wojskowej, który dwa i pół roku temu miasto kupiło za 350 tys. zł, prezentuje się po remoncie dobrze.
Wilgotne plamy
Od dwóch miesięcy przeprowadza się doń, sukcesywnie, Wydział Ewidencji i Rejestracji UM. Poprawiły się warunki obsługi petentów, którzy wcześniej tłoczyli się w ciasnych pokojach wieżowca przy Szosie Chełmińskiej. Obecnie osoby zainteresowane założeniem własnej firmy przyjmowane są w przestronnym, jasnym pokoju na parterze. Tyle, że na świeżo pomalowanej, północnej ścianie pojawiły się wilgotne plamy. W piwnicy wybrzuszył się i odpada tynk.
- To efekt kilku czynników - _uważa Jacek Glegoła, kierownik referatu realizacji i nadzoru w WIiR. - Gdy rozpoczęliśmy remont okazało się, że rura odprowadzająca deszczówkę nie była podłączona do kanalizacji, tylko wpuszczona wprost w ziemię. To spowodowało, że znajdująca się obok ściana była przesączona wilgocią. Do piwnicy budynku przeniesione zostało także, z ul. Grudziądzkiej, zawilgocone wcześniej archiwum Urzędu Miasta. Trzeba po prostu poczekać aż ściana i dokumenty wyschną.
Czym to pachnie?
Glegoła twierdzi, że najskuteczniejsze będzie jednoczesne ogrzewanie budynku i otwieranie okien. Innymi słowy zapłacimy za ciepło, które poleci w powietrze. Przy okazji schnące, zagrzybione papierzyska oraz ściany będą emitorami szkodliwych dla zdrowia, rakotwórczych substancji. Wdychać będą je petenci i urzędnicy. Już teraz na parterze budynku wyczuwalny jest charakterystyczny, ostry zapach.
Co będzie jeżeli wietrzenie nie przyniesie skutku. - Zastosujemy wtedy bariery poziome uniemożliwiające przedostawanie się wilgoci - _kończy Glegoła.
n
Jedno jest pewne. Budynek na Wałach gen. Sikorskiego 25, który kosztował podatników już 200 tys. zł więcej niż przewidywał kosztorys remontu, pochłonie kolejne pieniądze torunian. Zostaną one wydane na grzanie powietrza, ponowne malowanie, a może i dodatkowe zabezpieczenia. Kto za to zapłaci?
Biznes
