Minął rok od przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Co młodzież z naszego powiatu zyskała na akcesji?
- Przede wszystkim nowe możliwości, jakich do tej pory nie było. Otworzyły się rynki pracy oraz szkoły i uczelnie na zachodzie. Poprzez otwarcie na świat młodzież nabiera odwagi, która jest potrzebna przy podejmowaniu decyzji o wyjeździe za granicę. Poza tym zdobywa nowe doświadczenia i szkoli języki obce.
Nie uważa pani, że te nowe możliwości sprawią, że młodzi nie będą chcieli już tu wrócić?
- Dla części tak będzie. Tak się dzieje wszędzie. Jednak w wielu przypadkach sytuacja będzie odwrotna. Stare porzekadło mówi "lepiej tam, gdzie nas nie ma". A to nie prawda. Sama znam takie osoby, które wróciły. Prawdą jest, że mamy bardzo wysokie bezrobocie. Ale spójrzmy choćby na przykład Hiszpanii. Tam było podobnie. Nie boję się, że nagle wszyscy młodzi uciekną. Straszono nas tym przed akcesją, ale to się nie sprawdziło.
Czy uważa pani, że mamy kompleksy?
- Myślę, że starsi jeszcze mają. Jest to spowodowane głównie historią. U młodych obserwuję bardzo pozytywne przemiany. Podchodzą zupełnie inaczej do tych spraw. Nie wychowali się za "żelazną kurtyną", więc nie zdążyli nasiąknąć poczuciem zaściankowości.
Kto z naszego powiatu według pani najwięcej skorzystał na wstąpieniu do Unii?
- Rolnicy. To jest mistrzostwo świata, jak oni sobie z tym poradzili.
Wiele słyszy się o problemach z wypłacaniem stypendiów unijnych dla uczniów. Jak to wygląda u nas?
- Procedury są rzeczywiście straszne. Jednak dajemy radę i stypendia są wypłacane na bieżąco.
Co pani, jako mieszkanka powiatu świeckiego, zyskała na akcesji z Unią?
- Jako osoba prywatna nic nie zyskałam. Mam jednak wielką satysfakcję z tego, jak wszyscy poradziliśmy sobie z nową sytuacją i wyzwaniami. Rzecz jasna zawsze znajdą się osoby niezadowolone. Myślę jednak, że gra jest warta świeczki.
Gra warta świeczki
(karp)

Barbara Studzińska
Rozmowa z Barbarą Studzińską wicestarostą Powiatu Świeckiego