Na czele Formuły 1 wszystko jest już jasne. Mistrzem świata po raz szósty został Lewis Hamilton. Nikt nie odbierze też drugiego miejsca Valteriemu Bottasowi, czyli jego koledze z Mercedesa. Swoją drogą, Mercedesa, który już kilka wyścigów temu zapewnił sobie zwycięstwo wśród konstruktorów. O trzecie miejsce na podium kierowców rywalizują jeszcze Charles Leclerc i Sebastian Vettel (obaj Ferrari) oraz Max Verstappen (Red Bull).
Teoretycznie większe emocje mogłyby więc towarzyszyć ściganiu na drugim końcu stawki, bo tam różnice punktowe są mniejsze. Tyle że nikt przy zdrowych zmysłach nie może spodziewać się, że Robert Kubica do jednego punktu zdobytego w zwariowanym wyścigu w Niemczech dołoży kolejne. Tyle w tym dobrego, że szanse na jakąkolwiek zdobycz jego kolegi z Williamsa, George’a Russella, są tylko matematyczne. I nie ma znaczenia, że kierowcy znają tor Interlagos w Brazylii.
- To obiekt, który znam całkiem dobrze. Jest unikalny, bo ściga się na nim w kierunku odwrotnym do ruchu wskazówek zegara i jest tam długi podjazd, który pozwala na ciekawą rywalizację. Generalnie możemy mieć sporo radości z jazdy - ocenił w oficjalnym komunikacie ROKiT Williams Racing Kubica, który za kółkiem przypomni sobie tor Interlagos później niż większość kierowców.
W pierwszym piątkowym treningu (godz. 15, transmisje tego i następnych w Eleven Sports) jego nieudany bolid zajmie rezerwowy kierowca brytyjskiej ekipy Nicholas Latifi. 24-letni Kanadyjczyk wciąż nie został ogłoszony podstawowym kierowcą zespołu na sezon 2020 (Williams jako jedyny jeszcze nie poinformował o składzie).
Kubica wróci na swoje miejsce w drugiej sesji treningowej (godz. 19) i trzeciej (sobota, godz. 16). Zespół zapowiedział, że podczas nich będzie testować części, które zostaną zastosowane w aucie w przyszłym roku. Kwalifikacje w sobotę o godz. 19. Wyścig w niedzielę o godz. 18.30. Finałową rywalizację, oprócz Eleven Sports, od 45. minuty pokaże TVP Sport.
