https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Grand Prix traci prestiż. Potrzebna rewolucja?

(maz)
Cykl GP traci zainteresowanie zawodników i kibiców
Cykl GP traci zainteresowanie zawodników i kibiców Fot. Andrzej Muszyński
W indywidualnych mistrzostwach świata ściga się coraz więcej zawodników, którzy o elicie jeszcze niedawno mogli tylko pomarzyć.

Joonas Kylmaekorpi (z dziką kartą) i Kauko Nieminen (zastępujący Krzysztofa Kasprzaka) walczący o punkty mistrzostw świata w Tampere to tylko jednorazowe wyjątki, ale potwierdzające problem właścicieli cyklu. Zaczyna brakować zawodników chętnych, bądź gotowych do walki na najwyższym poziomie.

Rezerw już nie ma

Problem pojawił się zanim jeszcze zawodnicy rozpoczęli tegoroczną walkę o medale. Z udziału w cyklu zrezygnował Tomasz Gollob, niedługo po nim to samo zrobił Emil Sajfutdinow. A Brytyjczycy musieli sięgnąć po rezerwy. Dość głębokie, bo do cyklu dostał się Troy Batchelor, a "spektakularny" powrót zaliczył Chris Harris. BSI drży teraz, czy sezon dokończą kontuzjowani Darcy Ward i Krzysztof Kasprzak, bo na liście rezerwowych cyklu jest tylko Michael Jepsen Jensen. W przypadku więcej niż jednej kontuzji, zastępstwa leżą już tylko w gestii BSI. Właściciele cyklu sami mają prawo zaprosić do startu dowolnego zawodnika.
Klucz ewentualnego wyboru to tajemnica, ale wiele dobrego spodziewać się nie można. Grand Prix przestaje być interesujące dla sporej grupy zawodników; a to ze względów finansowych, a to logistycznych, a to z braku ambicji. Dla patrzących z boku, cykl traci powoli prestiż, jakim cieszył się jeszcze kilka lat temu.

Za długo, za nudno

Mistrzostwa tracą też zainteresowanie kibiców. Rękę przyłożyli do tego organizatorzy, rozciągając zawody do dwunastu rund w roku. Oglądanie turniejów co dwa tygodnie byłoby może i znośne, gdyby turnieje Grand Prix gwarantowały mistrzowskie emocje. Jeśli jednak kibice są wystawiani na próby takie jak w Tampere, entuzjazm do kibicowania gaśnie.

Z zapowiadanych przez Finów emocji, największe były te po przerwaniu 12. wyścigu, kiedy osoba odpowiedzialna za sygnalizowanie zawodnikom liczby okrążeń pozostałych do zakończenia wyścigu, pomyliła chorągiewki. Samej walki na torze było jak na lekarstwo i może dlatego sędzia zawodów tak chętnie korzystał z możliwości przerwania wyścigu z powodu nierównego startu (jeden z najmniej zrozumiałych przepisów). Jeśli do braku rywalizacji na wysokim poziomie dodać brak dynamiki w rozgrywaniu zawodów (dłużące się przerwy) to mamy gotową receptę na skuteczne zniechęcenie nawet najbardziej cierpliwych kibiców. A jeśli zawody w Tampere miały służyć promocji żużla w nowym kraju, to wyszło chyba zupełnie odwrotnie.

Czy IMŚ potrzebują rewolucji? Jakie zmiany warto wprowadzić do cyklu Grand Prix?

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kibic

BSI straciło głowny cel z oczu, dla nich najważniejszym stało sie zdobywanie kasy od organizatorów (12 cykli), a nie stawianie na prestiż IMŚ, jaki niesie tytuł oraz chęć zdobycia go przez zawodników. Wyciskanie kasy doprowadziło do tego stanu. Zawody odbywają się coraz częściej w malo znanych miejscach na świecie, na torach mało znanych i beznadziejnych, brakuje tylko zorganizowania cyklu w Chinach (ChRL) w malowniczych okolicznościach wiodoku na Himalaje.

Organizowane w Polsce zawody BSI są okupione ogromną kasą za licencję i coraz śmieszniejszymi nagrodami - wypłatami dla zawodników, pazerność osiągnęła maksymalny pułap, dalej jest tylko skąpstwo i opłaty pobierane od zawodników za możliwość uczestnictwa w tych zawodach.

Co tu więcej komentować, życzę udanych naiwnych organizatorów i tak samo naiwnych średniaków zawodników z "dziwnych" krajów i 2 i 3 lig. reszta ceni swoje zdrowie  i swoje dochody.

G
Gość
4 turnieje co rok w innych państwach, eliminacje w tym samym roku, większe nagrody i transmisje w ogolnodostepnych stacjach. To jest recepta. Zawodnicy nie wytrzymują takiej ilości startów za niskie pieniądze..
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska