Grigtorij Łaguta w sobotę przegrał z Emilem Sajfudtinowem bezpośredni pojedynek, ale jeździł najbardziej efektownie. Może nie będzie równie skuteczny jak jego młodszy rodak, ale to co on straci, zyskają z nawiązką partnerzy z pary, bo nowy lider "Aniołów" jeździ bardzo zespołowo.
- Tor na Motoarenie nie ma dla mnie tajemnic. Świetnie się na nim czuję już od pierwszego startu kilka lat temu, wtedy zresztą dużo oglądałem wyścigów w telewizji i wiedziałem, jak tu trzeba się poruszać - wyjaśnia Łaguta.
Rosjanin jak zwykle tryskał w parkingu dobrym humorem, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. - Wszystko było fajnie, zimno było przed zawodami, ale na torze robiło się gorąco. Tor był bardzo dobrze przygotowany, fajnie, że było tylu kibiców. Pierwszy raz poczułem się na Motoarenie, jak u siebie w domu. Na razie przegraliśmy, ale będzie dalej walczyć. Dołączą Doyle i Holder, to będziemy także wygrywać - zapowiedział Łaguta.