
Bluesowe nastroje wprowadził Andrzej Dzieja-Mądzielewski
(fot. Maryla Rzeszut)
To była udana impreza.
Najpierw wystąpiły dobrze znane wszystkim "dinozaury" czyli Edmund Otremba, Iza Panter, Andrzej Welc, a także - z młodszego pokolenia - Teresa Chodyna, Anna Stempień i Dominik Żbikowski.
Aranżacje piosenek Stanisławowi Nowackiemu pomagał przygotować tym razem Andrzej Mendyk (wokal, klawisze). "Spirytus movens" zespołu muzycznego był podczas koncertu, jak zwykle, Stanisław Nowacki, pod którego kierunkiem grali także: Błażej Stogowski (saksofon), Tadeusz Linowski (gitara), Krzysztof Szuca (perkusja).
Panie wzdychały, gdy Edmund Otremba zaintonował "Apassionatę", panom podobały się dynamiczne piosenki Teresy Chodyny i Anny Stempień, a wszyscy dobrze bawili się, gdy solo i w duecie śpiewali Iza Panter i Andrzej Welc.
Kto, zmęczony, przysypiał, tego obudził potężny głos Dominika Żbikowskiego. Nasz, grudziądzki "Cugowski" przypomniał piosenki "Budki Suflera", ale pokazał się i w lżejszym repertuarze.
Wszystkich poderwał do tańca piosenkami: "Comment ca va?" i " Córką rybaka", ale wykonał też piękny utwór "Autsajder" grupy "Dżem", udowadniając, że ma niepowtarzalny wokal.

Nad stroną muzyczną czuwał Stanisław Nowacki (z lewej), w głębi - Andrzej Welc i Iza Panter
(fot. Maryla Rzeszut)
Łzy z oczu wyciskał Andrzej Dzieja-Mądzielewski. Martwa cisza zapadła, gdy śpiewał "Modlitwę", bo - według niektórych - brzmi w jego wykonaniu lepiej od orgyginału. - Ten tekst Bogdana Loebla, z repertuaru Tadeusza Nalepy i grupy "Blackout", jest najpiękniejszym, jaki kiedykolwiek śpiewałem - wyznał bluesmen - Pierwszy raz zaśpiewałem "Modlitwę" 39 lat temu i piosenka ta, idzie razem ze mną, do dziś.
W trakcie swojego recitalu Wykonał też utwory swojego autorstwa: "Nigdy nie poddawaj się" i "Bara bara pod kołderką". Po tym ostatnim zrobiło się znacznie weselej...
W pierwszej części "dinozaury" śpiewały z zespołem Stanisława Nowackiego. W drugiej części - do tańca - z zespołem lub gotowym podkładem muzycznym.