Barbórka także u nas
- Jest to inne, niż znane nam ze Śląska, wydobycie kopaliny, podobnie jak górnictwo naftowe czy gazowe - objaśnia Mariusz Pyszyński, kierownik techniczny spółki Geotermia Marusza. - Mówiąc w uproszczeniu, cennego bogactwa nie kopiemy, ale pompujemy z głębi ziemi.
Naszym zadaniem na miejscu, w Grudziądzu, jest dopilnowanie prawidłowej pracy zautomatyzowanych urządzeń wydobywczych w Maruszy. Tu jest "samowypływ"ze źródła i ujęcie, skąd czerpiemy gorącą solankę z głębokości ponad 1.600 metrów. Musimy czuwać nad funkcjonowaniem zespołu pomp i je konserwować. Nadzoruje nas Krzysztof Kalitka, kierownik ruchu naszego zakładu górniczego w Maruszy. Systematycznie nas odwiedza i sprawdza, czy wszystko działa jak należy.
Ekipa techniczna Geotermii Marusza, podległa Mariuszowi Pyszyńskiemu, zagląda do "kopalni" w Maruszy, gdzie pracują urządzenia wydobywcze, przeważnie co dwa-trzy dni.
Jest to
"kopalnia" niezwykła
Okrągła, nieduża rotunda kryje nowoczesny system urządzeń, dzięki którym możemy w odległym o 3,5 km Węgrowie pławić się w basenach z solanką, zażywać kąpieli leczniczych (także z hydro masażem) i korzystać z inhalacji.
Pompy pracują same. Trzeba tylko przypilnować, by nic tej pracy nie zakłóciło.
Przy takim wydobyciu "górnicy" się nie ubrudzą. Chyba, że przy konserwacji lub naprawie urządzeń. Wczoraj ekipa techniczna Mariusza Pyszyńskiego nie mogła się oderwać od roboty.
W ujęciu na źródle solanki wszystko było w najlepszym porządku, jednak zajmują się oni także całą instalacją w ośrodku, którego system pomp w Maruszy jest integralną częścią.
- Pracujemy na dwie zmiany i od rana do wieczora mamy co robić - zapewnia Mariusz Pyszyński - szefem technicznym jestem stosunkowo krótko, ale wciąga mnie ta praca. Jest inna niż wszystkie, ciekawa i w Grudziądzu trochę pionierska. Moja ekipa to ludzie otwarci na nowinki techniczne, szybko się uczący. Pracują z zaangażowaniem. I cieszy nas, jako grudziądzan, najbardziej, gdy widzimy, jak autobusami ludzie przyjeżdżają do nas na zabiegi i kąpiele m.in. z Brodnicy, Kwidzyna czy Bydgoszczy. I jacy zadowoleni wracają do domów.
Na świętowanie czasu brak
Czy pracownicy Geotermii obchodzili Barbórkę, skoro pracują w zakładzie opartym na wydobyciu cennej kopaliny?
Na fetę w dniu pracy nie bardzo mają czas, ale w duchu - czują się górnikami . W domu, po pracy, ich myśli solidarnie pobiegły ku górniczej braci, która ciężko pracuje w kopalniach węgla na kawałek chleba.
- Na razie w wydobyciu kopaliny raczkujemy, ale pomyślimy nad stałymi tradycjami barbórkowymi - rozważa prezes Geotermii Marcin Ratajczyk.
Krzysztof Kalitka, kierownik ruchu zakładu górniczego w Maruszy przyznaje, że tego typu "kopalnie" wód leczniczych, co pod Grudziądzem, świętują Barbórkę: - Obchodzimy ją co roku. Górnictwo to pojęcie bardzo szerokie.
