
Tuż prze balem Małgorzata (z lewej) została ubrana w czarną suknię
(fot. Fot. Archiwum teatru)
Spektal zaczął się nijako, ale z minuty na minutę napięcie rosło, zaś aktorzy wciągali widzów w akcję rozgrywaną w kilku planach. Łatwiej rozszyfrowali postacie i wymowę scen ci, którzy znają powieść. Jednak każdy widz mógł wynieść ze spektaklu niezwykłe wrażenia, bo rzecz dotyczy wiary i ateizmu. Tego, czy Bóg jest, czy go nie ma.
Tym razem - paradoksalnie - Woland, ucieleśnienie zła, Szatan wykazuje, że jest ktoś, kto kieruje wszystkim na świecie. Woland, jako zagraniczny ekspert od czarnej magii, wraz ze swoją świtą występuje w variete. Obejrzeliśmy pokaz połykacza ognia, a aktorzy "wyczarowali" z chustek raz kwiatek, innym razem miotełkę do odkurzania... Woland zaś w oparach tajemniczego dymu sprawia, że jego asystentka Hella, lewituje.
Grupa ta robi zamieszanie w całym mieście, przez trzy, bardzo tajemnicze dni w dwudziestowiecznej Moskwie. Pan Ciemności poszukuje mieszkanki o imieniu Małgorzata, która stała się królową Balu Pełni Księżyca.
Nagość przez chwilę
Małgorzata nie jest tu wcale młodą dziewczyną. Gra ją Katarzyna Bieschke, która tą rolą ukoronowała 20-lecie pracy scenicznej.
Nie można było, rzecz jasna, przenieść na scenę książkowego lotu Małgorzaty na miotle, nago. W sztuce jest symboliczna, piękna scena, gdy aktorka stoi przez chwilę na scenie jak ją Pan Bóg stworzył: kiedy zdejmują jej zwykły płaszcz, a zakładają długą, czarną szatę - na bal. Odważnie, ale subtelnie zaznaczona nagość, nie razi.
Kiedy Małgorzata pojawia się za półprzezroczystym ekranem, przedzielającym scenę, rozpoczyna się bal i jej lot... To trzeba po prostu zobaczyć. Efekty multimedialne przenoszą widza w przestworza...
Aktorzy często schodzą ze sceny na widownię, albo wręcz wychodzą spośród publiczności. To sprawia, że widz czuje się pośrodku akcji.
Przywołanie historii Poncjusza Piłata i Jeszuy zmuszą do zastanowienia się nad istotą wiary. W pewnym momencie Woland powiada: Każdemu będzie dane to, w co wierzy...
Kurtyna po opadnięciu podnosiła się kilka razy. Artyści ze Szczecina zebrali gorące brawa. Zasłużenie.