Grudziądz. Pomogliśmy. Matka chorego Oskara dostała inne mieszkanie

Kobieta dostała propozycję wynajęcia małego mieszkania na pierwszym piętrze. I skorzystała. Bo właśnie o takie "M" jej chodziło: ściany bez grzyba, dość niski czynsz, ustronna okolica - blisko Wisły.

- Oniemiałam ze zdumienia, gdy zadzwonili do mnie z administracji. Nie spodziewałam się takiej reakcji - mówi Dorota Szmelter.

Do nowego mieszkania chce wprowadzić się jak najszybciej. Najpierw jednak potrzebny jest remont. Część prac wykonają pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Nieruchomościami.

Pani Szmelter będzie musiała sfinansować ułożenie podłóg i odświeżenie ścian. Najbardziej martwi ją jednak to, że w jej "M" brakuje pieca gazowego, tzw. junkersa.- Nie stać mnie na jego kupno - twierdzi.

Pani Dorota do tej pory mieszkała w lokalu przy ul. Legionów. Urządziła go ładnie, ale walka z wilgocią z góry była skazana na porażkę.

Właśnie wilgoć wyjątkowo źle wpływa na jej chorego synka Oskara, który cierpi na przewlekłe schorzenie płuc. Dlatego matka musiała podjąć decyzję: wyprowadzamy się stąd. Od samego początku matce Oskara starali się pomóc pracownicy MPGN. Zaproponowali kilka mieszkań, ale albo były za duże, albo zdewastowane.

Po kilku nieudanych próbach kobieta załamała ręce. W sierpniu jej trudną sytuację opisała "Pomorska". - Jakiś czas później skontaktowała się ze mną administracja. Z dobrą nowiną - mówi Szmelter.

Oskarka i jego mamę Czytelnicy "Pomorskiej" poznali w 2010 roku. Chłopiec był przed operacją oka. Pani Dorota nie miała jednak pieniędzy na wyjazd do Warszawy. Dzięki Państwu, w ciągu kilkunastu dni udało się uzbierać prawie 2 tys. zł. Chłopiec na operację pojechał.

Grudziądz wiadomości

Nieruchomości z Twojego regionu