Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grudziądz. W tym roku już siedmioro noworodków matki porzuciły w szpitalu

Maryla Rzeszut
Pielęgniarka Bożena Moskwa w środę przygotowała pierwszego, z trójki noworodków, które mają być przewiezione do grudziądzkiego domu dziecka
Pielęgniarka Bożena Moskwa w środę przygotowała pierwszego, z trójki noworodków, które mają być przewiezione do grudziądzkiego domu dziecka fot. Maryla Rzeszut
30 października urodził się chłopczyk, a 1 listopada dziewczynka. Młode matki pozostawiły je w szpitalu. Nie chciały nawet ich zobaczyć. W środę jeden z tych noworodków trafił już do domu dziecka.

pomorska.pl/grudziadz

więcej informacji z Grudziądza na www.pomorska.pl/grudziadz

Urodziły, ale dzieci nie chciały

- W tym roku już siedem kobiet nie odebrało swoich dzieci po porodzie - informuje ordynator oddziału neonatologii i intensywnej terapii noworodków grudziądzkiego szpitala Lech Cesarz - połowa z nich już przed porodem nas o tym uprzedziła. Pozostałe dopiero wtedy, gdy ich dzieci już przyszły na świat. W dwóch ostatnich przypadkach: 30 października i 1 listopada matki już w dwie godziny po porodzie, na własne żądanie, opuściły szpital. Nie chciały widzieć swoich dzieci, ich twarzy...

Niemowlę w korytarzu

Matki tych dzieci nie chciały. Trafią więc do domu dziecka. Dyrektorka Maria Janowska będzie im szukać rodziny zastępczej.
Matki tych dzieci nie chciały. Trafią więc do domu dziecka. Dyrektorka Maria Janowska będzie im szukać rodziny zastępczej.

Noworodki smacznie spały, gdy zajmowała się nimi pielęgniarka, Bożena Moskwa

Bywa jeszcze inaczej. We wrześniu tego roku położna oddziałowa Krystyna Wojciechowska, wychodząc z pracy zauważyła... nosidełko z niemowlakiem w korytarzu, tuż przy drzwiach szpitalnego pawilonu. W pierwszym odruchu szukała matki sądząc, że zostawiła dziecko na chwilę.

- Myślałam, że może się coś kobiecie stało, np. miała krwotok i udzielają jej pomocy - wspomina Krystyna Wojciechowska - Ale nie. Matka zniknęła! To dziecko miało dwa miesiące. Było zdrowe, zadbane. Ubrane skromnie, ale czysto. W nosidełku znaleźliśmy jego książeczkę zdrowia. Przeszło wymagane szczepienia. Z jakiegoś powodu, zdesperowana matka, zostawiła je w szpitalu...

Pracownikom lecznicy krają się serca na widok zdrowych, donoszonych dzieci, porzuconych w szpitalu. Nie wypytują rodzących kobiet, dlaczego nie chcą swoich dzieci. Powodem często jest bieda. Brak mieszkania, pracy i warunków, by dziecko wychować bezpiecznie i zdrowo. Bywa też, że matki są zbyt młode i dzieciak im przeszkadza...

Swoje nowo narodzone dzieci zostawiły w tym roku w szpitalu kobiety w wieku od 19 do 25 lat.

- Jeśli widzimy, że kobieta się waha i jest cień szansy na zaakceptowanie przez nią dziecka, podejmujemy taką próbę - objaśnia ordynator Lech Cesarz. - Zdarzyło się, że jedną z takich matek namówiliśmy do karmienia. Gdy przystawiła noworodka do piersi, już nie było mowy o pozostawieniu go w szpitalu.

To rzadkie przypadki, ale warto próbować. Pracownicy oddziału nie piętnują takich kobiet. Nie powinny one bać się rodzenia w szpitalu, kontaktu z personelem, gdyż mogłyby ze strachu przed presją, urodzić gdziekolwiek. I zostawić dziecko na pastwę losu.

Szansa na nowe życie

Matki tych dzieci nie chciały. Trafią więc do domu dziecka. Dyrektorka Maria Janowska będzie im szukać rodziny zastępczej.

W lecznicy zaś taki noworodek ma od razu opiekę medyczną i dostaje szansę na nowe życie.

Dziewczynka, która urodziła się 1 listopada, jest zdrowa. Ważyła 3,550 kg. Już wczoraj była przygotowana do przewiezienia do domu dziecka przy ul. Mikołaja z Ryńska.

- Noworodki powinny jak najszybciej opuścić szpital - tłumaczy ordynator Cesarz - najlepiej po 2-3 dniach. Sąd Rodzinny w Grudziądzu ma dwa tygodnie na uregulowanie sytuacji prawnej noworodka, ale załatwia to w kilka dni.

Dyrektorka domu dziecka Maria Janowska ma już z sądu potwierdzenie, że wszystkie formalności są dopięte.

- Matka ma jeszcze sześć tygodni na przemyślenie decyzji, czy naprawdę nie chce dziecka. Później jest pozbawiana władzy rodzicielskiej i szukamy rodziny zastępczej - objaśnia - trwa to przynajmniej pół roku. To i tak krótko, jeśli nagle matce się o dziecku nie przypomni, bo potrzebuje zasiłku czy becikowego.

Chciała wybrać dla dziecka lepszy los

Pewna młoda, ciężarna kobieta szukała w domu dziecka pomocy. Chciała urodzić, ale nie mogła dziecka wychować. Rodzina (patologiczna) dała jej wybór: albo ty, albo dziecko. Partner, ojciec dziecka, ją porzucił. Pozostanie z rodziną (a mieszkania nie miała), oznaczało dalsze życie z ojcem, który bił i molestował. Postanowiła oddać dziecko do adopcji.

- Szanowałam tę decyzję - wyznaje dyrektor Janowska - pomogłam jej, zapewniłam wsparcie psychologa. Gdy na Wigilię jej dziecko miało już nową rodzinę, ta dziewczyna odetchnęła.

W grudziądzkim domu dziecka jest dziś 14 małych dzieci czekających na adopcję. Część porzucona przez matki. Pozostałe odebrane rodzicom przez sąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska