Dziś (24 stycznia) odbędzie się sekcja zwłok zmarłego Tomasza S. Na podstawie jej wyników prokuratorzy podejmą decyzję czy i jakie postawić zarzuty zatrzymanemu mężczyźnie. Wczoraj nie został jeszcze przesłuchany.
Nieoficjalnie udało się nam dowiedzieć, że może on zostać oskarżony o spowodowanie ciężkiego uszkodzenia ciała ze skutkiem śmiertelnym. Grozi za to kara do 12 lat pozbawienia wolności.
W poniedziałek zarówno w kamienicy, w której doszło do zbrodni, jak i na ulicy wciąż były plamy krwi zasztyletowanego mężczyzny. Zwracali na nie uwagę przechodnie. - Ktoś powinien to szybko posprzątać - mówiła starsza kobieta.
Do zakończonej dramatem sprzeczki między kompanami od wódki doszło z soboty na niedzielę. Impreza odbywała się w budynku przy ulicy Kwiatowej 14. Obaj byli tutaj gośćmi.
Poszło o alkohol
- Znali się - twierdzi jeden z sąsiadów gospodarzy "biesiady".
Dla mężczyzn ważniejszy od znajomości był jednak alkohol. Kłótnia rozgorzała o to, kto kupi następną flaszkę. Od słowa do słowa, aż w ruch poszedł nóż. Zraniony Tomasz S. zdołał o własnych siłach wyjść z kamienicy. Zdaniem mieszkańców musiał kilka razy się przewrócić.
- Po pomoc zadzwonił jeden z uczestników imprezy - wyjaśnia Agnieszka Reniecka, zastępca prokuratora rejonowego w Grudziądzu.
Pogotowie na miejsce przyjechało około godz. 3 w nocy. - Reanimacja trwała wiele godzin. Mimo to nie udało się uratować pchniętego nożem mężczyzny - poinformowała Marzena Solochewicz-Kostrzewska, rzecznik prasowy grudziądzkiej policji.
Mieszkańcy relacjonują, że "nożownik" wyrzucił narzędzie zbrodni, przeskoczył przez dość wysoki, betonowy płot i uciekł. Sąsiedzi dodają, że dramat w powietrzu wisiał już od dawna. - Libacje w tym mieszkaniu to chleb powszedni. Czasami trwają po kilka dni - mówi mężczyzna w średnim wieku.