Odwiedził naszą redakcję zbulwersowany Czytelnik, Zbigniew Zelmański. - To nie do pomyślenia, żeby taka Fundacja nie mogła spełniać swojej roli. Powinna działać! - przekonywał przejęty tym, co przeczytał w "Pomorskiej" - Całe dzieciństwo spędziłem na grudziądzkim lotnisku, gdzie mój ojciec był krawcem w tamtejszej pracowni. Był też zakład szewski dla żołnierzy, oficerów... Obserwowałem wtedy życie naszego lotniska, które ma takie tradycje! Jak tak można, żeby w Grudziądzu nie dbać o historię naszego lotnictwa? Sam bym pomógł, gdybym wiedział, że taka organizacja w mieście jest! Wielu innych grudziądzan też by pomogło.
Członkowie Fundacji udzielili zarządowi absolutorium. Władze pozostają te same, ale wznowią działalność gdy uznają, że nadszedł bardziej sprzyjający czas.
- Żeby powstała kiedyś Sala Tradycji Jazdy Polskiej w Muzeum, musieliśmy włożyć w to ogrom wysiłku - tłumaczy Andrzej Wiśniewski. - Podobnie jest z tradycjami lotniczymi. Nie możemy zbierać cennych eksponatów i przechowywać ich w byle jakich warunkach. Jak tworzyć Izbę Pamięci, to z prawdziwego zdarzenia, profesjonalnie, a tego bez zaangażowania Muzeum i miasta nie da się zrobić.
Władze miejskie uważają jednak, że Fundacja nie wykorzystała wszystkich możliwości zdobycia pieniędzy na działalność. Nie składała w ratuszu wniosków do konkursów, jak inne organizacje pozarządowe. Nie zabiegała o pieniądze u marszałka regionu.
Jednak członkowie postanowili ją zawiesić na pewien czas. Zgłoszą to do KRS, zamkną konto. Gdy zmienią się okoliczności, Fundacja wznowi działalność.
