Grudziądzanie przyjęli nas z otwartymi ramionami

- Dlaczego Grudziądz wybraliście na finał marszu "Zauważ mnie" z Częstochowy na Pomorze?
- Mamy w Grudziądzu zaprzyjaźnione grono m.in. z klubu nordic walking "Patyczaki". Spodziewaliśmy się, iż będzie to zakończenie udane, a zarazem niezwykłe. I takie właśnie było. Na trasie 428 km zawitaliśmy do wielu miast. Nigdzie tak wielu ludzi, jak w Grudziądzu, na nas nie czekało. Grudziądz ma serdecznych mieszkańców. Ucieszyliśmy się bardzo, że także prezydent Grudziądza, Robert Malinowski, czekał u wrót miasta i razem z całą grupą, maszerując z kijkami, przeszedł do bursy, gdzie mieliśmy finał akcji. Nie wszystkie władze miast tak reagowały. Czujemy gorycz odnośnie miast, które podeszły do akcji obojętnie i nas nie przyjęły.

Na rogatkach miasta czekali na grupę epileptyków grudziądzanie
(fot. Piotr Bilski)

- Z jakiego powodu ludzie chorzy na padaczkę połączyli się w tej akcji akurat z grupą nordic walking?
- Ponieważ z nimi współpracujemy, a także dlatego, że chorzy na epilepsję też czynnie uprawiają sport, m.in. nordic wal-king. Chcieliśmy podkreślić, iż maszerujemy dla zdrowia, w szerokim kontekście. W Grudziądzu wspierali nas Iwona i Krzysztof Widerkiewiczowie, MORiW, młodzież z Gimnazjum nr 6, gospodarze bursy Caritasu przy Chełmińskiej, gdzie czekały na nas zastawione stoły i uroczystość z koncertem zespołu "Kaganek". Zaśpiewano nasz hymn "Zauważ mnie". Od wielu osób usłyszeliśmy mnóstwo ciepłych słów.

- Rzeczywiście tą akcją zwróciliście na siebie uwagę?
- Nie wszędzie, ale w takich miastach, jak Grudziądz, Chełmno czy Włocławek - na pewno tak. W niektórych miastach powstaną nowe stowarzyszenia. Ludzie szukają informacji, by się o nas czegoś więcej dowiedzieć. Oby do pracodawców dotarło, że epileptycy mogą pracować tak samo, jak inni.

Wiadomości z Grudziądza