Pan Michał z taryfy korzysta tylko wówczas, gdy nie ma innego wyjścia. - Dla mnie liczy się to, aby cena była jak najniższa - przyznaje grudziądzanin.
Przeczytaj także:Grudziądz. Miasto zapłaciło za "lewe" słupy. Teraz ma problem
Twierdzi, że słyszał od znajomych o zmowie cenowej taksówkarzy, ale się tym nie wzruszył. - Kto udowodni, że gdyby nie było zmowy, to taryfy byłyby tańsze? - pyta.
Rzecz w tym, że pracownikom Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie o poziom cen chodzi. A o co?
- O to, żeby przy pomocy wspólnego ustalania stawek nie ograniczano konkurencji - tłumaczy Dorota Karczewska, dyrektor bydgoskiej delegatury UOKiK-u.
Tak, zdaniem urzędników, działo się w Grudziądzu. Przedstawiciele siedmiu korporacji mieli złamać prawo ustalając: "opłata początkowa wyniesie 5 zł, a za kolejny kilometr będziemy inkasowali 2 zł. Za godzinę postoju zażądamy zaś 30".
Za tę zmowę nałożono kary pieniężne. Wyniosą one w sumie ok. 18 tysięcy złotych. Poza tym nakazano "zaniechania niedozwolonej praktyki". Decyzja o sankcjach jest nieprawomocna - taksówkarze mogą się od niej odwołać do sądu.
Doniósł na konkurencję
Odwoływać się nie ma zamiaru Stowarzyszenie Taksówkarzy "Tele-Taxi", które ma zapłacić prawie 6 tys. zł.
- Zapłacimy, choć nie zgadzamy się z decyzją urzędników - zaznacza Jarosław Dulski, prezes stowarzyszenia.
Tłumaczy on, że niektóre ukarane firmy mają zamiar pójść do sądu. I podkreśla, że w Grudziądzu nie było zmowy cenowej.
- Jako największy gracz na rynku ustaliliśmy swoje ceny, a inne korporacje po prostu dostosowywały własne cenniki do naszego. Nikt się jednak na nic nie umawiał - podkreśla Dulski.
Podobne argumenty ma jeden z taksówkarzy (imię i nazwisko znane redakcji). - Nie mogliśmy być tańsi od innych, bo biznes by się nie opłacał. Nie mogliśmy też być drożsi, bo klient by nie przyszedł - twierdzi.
Dlaczego UOKiK zajął się grudziądzkim rynkiem taryf? Bo otrzymał "cynk" o nieprawidłowościach. Od kogo? Od Łukasza Lubiatowskiego, szefa korporacji "Merc Taxi" .
- Była zmowa cenowa. Sam brałem w niej udział. Ale w pewnym momencie zrozumiałem, że tak nie powinno być - zapewnia przedsiębiorca.
Za to, że zgłosił sprawę i wycofał się ze zmowy, urzędnicy zrezygnowali z nakładania na niego kary pieniężnej.
Sąd nierychliwy
Przypomnijmy, że latem 2011 roku UOKiK zarzucił zmowę cenową trzem korporacjom z Bydgoszczy. Porozumienie miało dotyczyć 586 taryfiarzy - wówczas była to niemal połowa wszystkich bydgoskich taksówkarzy.
Nałożona kara wyniosła niemal 40 tysięcy złotych. Sprawę opisała "Gazeta Pomorska".
Co ciekawe, decyzja urzędników dotycząca taksówkarzy cały czas nie jest prawomocna. - Odwołali się oni od niej do sądu okręgowego w Warszawie. Czekamy na rozprawę - wyjaśnia Dorota Karczewska.
Również bydgoskim korporacjom UOKiK nakazał skończyć ze wspólnym ustalaniem cen. Czy tak się stało? Urzędnicy będą mogli to skontrolować dopiero, gdy zakończy się postępowanie sądowe i "Temida" przyzna im rację.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »