- Kupiliśmy już obiekt przy ul. Waryńskiego i będziemy do niego przenosić oba zakłady w kwietniu 2011 roku - planuje Mirosław Garbacz, szef Lemigo - dokupimy dwie maszyny nowej generacji. Kończymy więc pewien, 20-letni etap istnienia w Grudziądzu, Polsce i w Europie. Wciąż mamy nowe plany.
Oto fragment rozmowy z założycielem i szefem Lemigo Mirosławem Garbaczem:
- Jak udało się przekonać córki, by też zajęły się biznesem i włączyły się do prowadzenia firmy?
- Żyły nią od lat. Mój ojciec wprowadzał mnie w sprawy zakładu. Również ja swoje córki angażowałem w firmie, np. do zarobienia pieniążków na wakacje przy pakowaniu obuwia czy innych pracach. Czuły się z firmą związane. To jest kwestia wychowania. A teraz, gdy są dorosłe, podzieliliśmy zadania. Ja wziąłem na swoje barki inwestycje i nadzór. Moja córka Agnieszka Garbacz-Rezmer z mężem Sebastianem produkuje obuwie kaloszowe: wędkarskie i myśliwskie - w firmie Lexpo, zaś Agnieszka z mężem, Wojciechem Markuszewskim zajmuje się hotelem i restauracją, urządzoną w zabytkowej willi. Z kolei żona, Ewa, prowadzi sklep firmowy.
- Można w tej sytuacji spokojnie oddać się pasji podróżniczej. Instynkt myśliwego pomaga w biznesie? Tu też są polujący i zwierzyna.
- Trzeba być konsekwentnym i wytrwałym. W Grudziądzu nie tak łatwo rozwinąć się gospodarczo, gdyż podatki należą do najwyższych w kraju. Skoro jednak przetrwałem, to znaczy że można. A jak wpaść w produkcji na właściwy trop? Czasem decyduje o tym przypadek. Na początku produkowałem buty typu "adidas". Pewnego dnia żona zwróciła mi uwagę, że tego rodzaju obuwia mamy w Polsce w bród. Brakuje natomiast odpowiednich bucików dla dzieci. Jeździła po nie do Niemiec wschodnich, ówczesnego DDR. To mi dało do myślenia. Wreszcie w rok po zjednoczeniu Niemiec pojechałem do Schwedt, gdzie była fabryka takiego obuwia dla dzieci. Chciałem przyjrzeć się produkcji. Na miejscu odkryłem, że cała fabryka, z kompletnym ciągiem technologicznym jest do kupienia! Pozostało wynegocjować dobrą cenę. Pomogła mi w tym córka, Agnieszka, mówiąca po niemiecku. Wraz z bratem, Wiktorem Grzegorzem, kupiłem tę fabrykę i przewiozłem do Grudziądza. Mieliśmy nie tylko maszyny i technologię, ale materiały i surowce. Brat zaczął produkować w Działdowie, w firmie Viggami. A Lemigo wówczas przeżywało najlepsze lata. W 2000 roku wyprodukowaliśmy ponad 2,5 mln par obuwia dziecięcego!
Cała rozmowa opublikowana jest w naszej internetowej Strefie Biznesu. Zapraszamy do jej przeczytania oraz oglądania filmików z produkcji i fotogalerii na www.pomorska.pl