Izuch, Marylka, Margho, Sula, Wilun, Zając i Mat - co łączy osoby kryjące się za tymi ksywkami? To młodzi mieszkańcy Golubia-Dobrzynia, którzy ponad dwa lata temu założyli grupę "Cerber" organizującą występy fireshow.
W tanecznych pokazach z ogniem każdy ma swoją ściśle wyznaczoną rolę. Chłopaki tańczą z płonącymi kulami poi, linami, kijami i pochodniami. Lżejszy sprzęt, wachlarze i hula-hopy jest odpowiedniejszy dla dziewczyn. - Dodają naszym pokazom seksapilu - oceniają zgodnie koledzy z grupy.
Żąglerka, szczudła i skarpety z ryżem
- Konieczna jest nie tylko dobra kondycja, ale też świetna koordynacja ruchowa - wyjaśnia Przemek Zając, na co dzień student Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie, a w "Cerberze" główny operator kijami i choreograf - Trzeba na przykład nauczyć się rozdzielać ręce i pracować każdą w oddzielnym rytmie, to na początku trudne. Bolączką nowicjuszy są słabo wyćwiczone nadgarstki, przez co efekt świetlny jest inny niż zamierzony.
Jak ćwiczą tancerze ognia? - Można przygotować swój własny sprzęt, na początek przydają się m.in. długie skarpety - wyjaśnia Karol Winantewicz. - Jeśli wypełnimy je kilkoma garściami ryżu, to mamy świetne narzędzie zastępujące przy treningach kule poi. Z kilku listewek zrobiliśmy wachlarze idealne do pokazów w dzień.
Obowiązkowa jest oczywiście żonglerka. A ostatnio golubsko-dobrzyńscy artyści zajęli się chodzeniem na szczudłach, wszyscy nauczyli się tego w zaledwie cztery dni. - W naszej grupie bardzo się lubimy, ale jesteśmy też wobec siebie nawzajem krytyczni i wymagający - przyznaje Przemek. - Jak ktoś nauczy się czegoś nowego, to tak długo męczy i namawia pozostałych, aż oni też się nauczą.
Wysiłek popłaca. Mimo niedługiego stażu w zeszłym roku "Cerberowcy" zdobyli pierwszą nagrodę na ogólnopolskim Festiwalu Ognia w Kutnie. Często możemy ich widywać na miejskich imprezach, uczestniczą też w pokazach prywatnych, przy okazji wesel, spotkań promocyjnych itp. Sezon fireshow rozpoczyna się w maju, teraz jest pora na obmyślanie nowych układów i szlifowanie umiejętności.
Ogień wymga szacunku
Najbardziej efektownie wypadają pokazy nocne - oczywiście wśród płomieni. Szczególne wrażenie robi na publiczności plucie ogniem. Czy to dla występujących bezpieczne?
- Najpierw ćwiczymy z wodą, żeby pozbyć się odruchu połykania i nauczyć się pluć mżawką, podobnie jak kiedyś babcie na prześcieradła - wyjaśniają specjaliści. - Wodę na materiały łatwopalne zamienić można po ok. trzech miesiącach. Termin wydłuża się lub skraca w zależności od zaangażowania i częstotliwości treningów.
Zdarzają się też kontuzje, a nawet wizyty w szpitalu. Najczęściej w skutek użycia niewłaściwych materiałów lub przez nieuwagę. Każde uderzenie skutkuje oparzeniem.
- Sam przeżyłem bardzo poważny wypadek podczas tańca z ogniem - wspomina Przemek Zając. - Czy pomyślałem, by zrezygnować? Skąd! Właśnie wtedy nabrałem wobec ognia należytego szacunku.
Chcesz zobaczyć na co stać naszych tancerzy ognia? Zdjęcia i filmiki dostępne są na oficjalnej stronie grupy:
Fireshow Cerber