Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gry i filmy pełne krwi

Roman Laudański, [email protected]
fot. internet
- Jak byliśmy mali, to biegaliśmy po podwórkach strzelając do siebie z "karabinów", a dziś dzieci wolą to robić w komputerze.

Raz za razem strzelam do ludzi. Mózg rozbryzguje się po ścianach. Leje się krew. Przeładowuję karabin maszynowy i wygarniam serię w kierunku nadbiegających policjantów. Nagle horyzont gdzieś odpływa. Spoko. Mam przecież drugie życie.

Zakazać brutalnych gier komputerowych - to jedno z haseł, które pojawiło się po masakrze w Niemczech, gdzie 17-latek zastrzelił piętnaście osób. Jak zawsze chwytliwe. Jest tylko kwestią czasu, kiedy zaczną się go domagać najróżniejsi politycy, także w Polsce.

- Od dawna wiemy, że niezliczone filmy i gry komputerowe pełne są ekstremalnej przemocy - mówił Horst Koehler, prezydent Niemiec podczas uroczystości żałobnych w niemieckim Winnenden. W tej miejscowości 17-latek zastrzelił piętnaście osób, w tym dziewięcioro uczniów i trzy nauczycielki. I popełnił samobójstwo. Śledczy ustalili - był namiętnym graczem brutalnych gier komputerowych.

- Czy zdrowy rozsądek nie podpowiada nam, że trwała konsumpcja takich produktów szkodzi? Należy powstrzymać ten kierunek "rozwoju" rynku - namawiał prezydent Koehler. Wtórowała mu kanclerz Angela Merkel.

Niespotykanie spokojny człowiek
Tyle Niemcy, ale debaty o ograniczeniu dostępu do brutalnych "strzelanek" powracają po każdej masakrze. Ograniczać dostęp do takich gier chciał wcześniej Roman Giertych w ramach programu "Szkoła bez przemocy", a klasyfikacji wiekowej gier komputerowych w Polsce domagała się Jolanta Kluzik-Rostowska, wiceminister polityki społecznej w rządzie PiS.

- Jestem w życiu spokojnym człowiekiem, ale czasami lubię grać w brutalne gry komputerowe - przyznaje Maciej Miąsik. Od 1990 roku robi gry komputerowe.

Pracował m.in. nad takimi tytułami, jak: "Electro Body", "Fire Fight", "Reah", "Schizm", "Schizm II" i "Wiedźmin";. Obecnie zatrudniony w firmie CD Projekt Red na stanowisku producenta. - To jest świat, w którym możesz bezkarnie być kimkolwiek. Wirtualne niszczenie rzeczy, a nieraz i ludzi, jest czasami fajne. Masz frajdę strzelając z wiatrówki do puszek czy butelek i podobnie jest ze strzelankami komputerowymi, które - gdyby się tak zastanowić, są kompletnie bezsensowne.

Twórca gier komputerowych mówi, że w ludziach istniała i istnieje potrzeba wyzwalania agresji. Dziś świat się ucywilizował, ale wciąż nie zatraciliśmy w sobie agresywnych zachowań. A gry komputerowe są metodą bezpieczną. - Nic złego się nikomu od tego nie dzieje. Można sobie postrzelać, powysadzać i wszystko jest jak było - mówi Maciej Miąsik.

A co powiedzieć o szkodliwości grania tym, którzy przy komputerach spędzają 24 godziny na dobę? - Problem nie jest w grze, tylko w przesadzaniu - podkreśla twórca gier. - Zatracenie się w każdej działalności może nieść ze sobą przykre skutki. Nie demonizowałbym tego.

Statystyki wskazują, że na całym świecie gra bardzo dużo ludzi i to niezwykle atrakcyjna forma rozrywki. Miąsik: - Kiedyś ludzie mieli inne rozrywki i też pewnie przesadzali. Pamiętam ze swojego dzieciństwa, kiedy nie było jeszcze gier komputerowych, że koledzy pod klatką schodową potrafili grać przez szesnaście godzin w karty. Palili, pili i wszystkim wydawali się totalnie aspołeczni. Zawsze, po takim incydencie jak w Niemczech pojawiają się politycy, którzy mówią: musimy coś z tym zrobić. Szuka się kozła ofiarnego. Może nim być dostęp do broni palnej, brutalne filmy czy gry komputerowe. Ponieważ jest społeczne zapotrzebowanie, żeby coś z tym zrobić, politycy chętnie prześcigają się w pomysłach załatwienia sprawy.

Rodzice, a nie państwo
Trzy lata temu próbowano rozwiązać problem brutalnych gier komputerowych w Kalifornii, gdzie gubernator Arnold Schwarzenegger chciał ich zabronić. Zakazu nie udało się wprowadzić.

W cywilizowanym świecie gry komputerowe są już oceniane przez niezależne stowarzyszenia, które nadają tzw. kategorie wiekowe. W Polsce jest ten obyczaj dobrowolny, ale dystrybutorzy wiedzą, że nie wszystkie gry, tak jak i filmy, nadają się dla młodzieży. Chociaż - powiedzmy szczerze - kupno gry przeznaczonej dla dorosłych nie stanowi problemu.

Dziś nie ma różnicy między rynkiem gier komputerowych w Stanach Zjednoczonych czy Europie. Na pewno inny rynek jest w Azji. Gramy w te same gry. Jest różnica: w amerykańskich nie może być seksu, a przemoc jest OK, a u nas odwrotnie. W Stanach, żeby otrzymać dobrą kategorię wiekową, pewne rzeczy trzeba wyrzucić i już.

- Nie jest rolą państwa zajmowanie się grami komputerowymi, to jest przede wszystkim zadanie dla rodziców, którzy chętnie zrzekają się tej roli i przerzucają ją na kogoś innego - podpowiada współtwórca "Wiedźmina". - To dla rodzica wygodne, ale to jego zadanie. W domu łatwo sprawdzić, w co gra dziecko i czy aby nie za długo.

- Jak byliśmy mali, to biegaliśmy po podwórkach strzelając do siebie z "karabinów", a dziś dzieci wolą to robić w komputerze - mówi Mirosław Liminowicz, współwłaściciel firmy Laboratorium Komputerowe Avalon (sprzedającej programy edukacyjne i multimedialne). - Swoim dzieciom nie pozwalam na granie w brutalne gry. Można próbować ograniczać to odgórnie, ale przecież nie chodzi tylko o gry. Są też filmy, w których krew wylewa się z ekranów. Oczywiście kwestią podstawową jest zrozumienie, że to tylko fikcja, ale dzieci nie zawsze mają tego świadomość. Dlatego trzeba im tłumaczyć, że gry nie są rzeczywistością, by nie próbowały przenosić brutalnych zachowań na dom, szkołę czy podwórko.

Niemców nie uchroniło
W Niemczech jest indeks i najbardziej restrykcyjna klasyfikacja. Jeśli gra nie zostanie odpowiednio sklasyfikowana - nie dostanie kategorii wiekowej. A jeśli klasyfikacji nie dostanie, to trafia na indeks i nie może być wprowadzona do normalnej sieci dystrybucji. O wiele wyżej klasyfikowane są gry z brutalnymi scenami, a najbrutalniejsze są po prostu niedostępne. Można je kupić w Austrii, Szwajcarii, grać w nie on-line, ale nie można oficjalnie kupić jej w niemieckim sklepie.

Czy taki system byłby potrzebny w Polsce? - A czemu miałoby to zapobiegać? - pyta Maciej Miąsik. - Dzieci grały, grają i będą grać w gry dla dorosłych. W dobie internetu to żaden problem. Można ją ściągnąć, nielegalnie skopiować. Niemcy skonstruowały mechanizm, by ochronić młodzież przed brutalnymi grami. Jak widać na przykładzie z Winnenden - on nie działa. A czego jak czego, ale porządku w Niemczech chyba nie brakuje.

- Nie lubię krwawych gier, po prostu mam inną naturę. Nie ciągnie mnie do nich - mówi Mirosław Liminowicz. - Podejrzewam, że w przyszłości będzie coraz trudniejszy dostęp do brutalnych gier, na coś trzeba winę zwalić. Na razie staram się wiedzieć, co moje dzieci robią przy komputerze, ale wiem, że w którymś momencie stracę nad tym kontrolę i nie ma na to reguły.

Co jakiś czas publikowane są badania, które wzajemnie sobie zaprzeczają. Raz naukowcy twierdzą, że gry szkodzą, mija pół roku, a inni już dowodzą, że nie. I tak naprawdę nie wiadomo, czy istnieje związek między brutalnymi zachowaniami ludzi a grami pełnymi przemocy. - A tak swoją drogą, ludzie zachowywali się też brutalnie wtedy, kiedy nie było takich gier - czy nie? - pyta twórca gier. - Nie wiadomo zatem, czy usuwamy właściwą przyczynę brutalnych zachowań? Wcale nie jestem pewny, czy gry są taką złą rzeczą? Każdy ma prawo spędzać czas wolny tak, jak sobie życzy.

Twórca gier podkreśla, że dzisiejsza technika umożliwia dużo większy realizm w przedstawianiu scen brutalnych. Krew z pikseli były mało przekonywająca. Teraz po prostu sika na ekran i na nim zostaje - co się zdarza. - Ktoś powie, fuj, to nie jest fajne, ale przecież to przedstawienie tego samego aktu, co piętnaście lat temu za pomocą pikseli - dodaje Miąsik. - Może teraz ten realizm odpycha ludzi? Nie wiem.

Bez agresji wcale nie gorzej
Maciej Miąsik: - Od piętnastu lat pracuję nad grami. Część z nich zawierała jakieś elementy - nazwijmy to - brutalności. Kiedyś latało się statkiem kosmicznym i strzelało do innych. Może nie rozlewała się przy tym krew na cały ekran, ale... "Wiedźmin" jest grą o człowieku walczącym mieczem, też zdarza się uciąć komuś głowę czy przelać krew. Przemoc, walka nie należą do rzeczy przyjemnych. Ale proszę pamiętać, że ta gra zawiera również mnóstwo innych ciekawych rzeczy.

Pracowałem też nad grami, które z założenia były totalnie pozbawione jakiejkolwiek przemocy i agresji. Można i tak. Są gry brutalne i bez przemocy. Te bez agresji wcale nie sprzedają się gorzej. Teraz najlepiej sprzedaje się gra "The Sims". Nie ma w niej agresji, walki, a miłość, dzieci i rodzina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska