Jak pech, to na całego. Dzień przed meczem, 20 sierpnia okazało się, że nie tylko Patrick Hougaard nie może wystąpić, ale także David Ruud, który ucierpiał w Grand Prix Challenge. O ile pierwszego można było zastąpić Danielem Kingiem, o tyle Ruuda - nie, gdyż jego średnia KSM wykluczała zastępstwo zawodnika.
Nie mógł za niego wystąpić żaden z będących w odwodach seniorów GTŻ . Brak Szweda to była luka nie do wypełnienia. Nadzieja, że pozostali poderwą się do walki i sprawią miłą niespodziankę, szybko prysnęła.
Jedynie kapitan drużyny, Krzysztof Buczkowski potrafił nawiązywać walkę na torze w Bydgoszczy. Zdobył 9 pkt. - To jak na lidera też trochę mało, ale gdyby wszyscy nasi zawodnicy pojechali przynajmniej tak jak on, spotkanie z Polonią miałoby zupełnie inny przebieg - komentuje prezes Fiałkowski, który był na meczu. - Obserwowałem wszystkie wyścigi z przykrym wrażeniem.
Przeczytaj także: Polonia Bydgoszcz wybiła GTŻ ekstraligę z głowy
To był blamaż.
- Gdybyśmy przegrywali po walce, z niedużą różnicą, to łatwiej byłoby porażkę przełknąć. Jednak my po prostu na torze w Bydgoszczy nie istnieliśmy. Ten mecz najlepiej przemilczeć i jak najszybciej o nim zapomnieć. Drużyna musi podnieść się z kolan, bo jest po podwójnym nokaucie: najpierw w Gdańsku, teraz w Bydgoszczy. Mamy dwa tygodnie na poukładanie wszystkiego w drużynie, aby na swoim torze zaprezentować 4 września, ze Startem Gniezno, zupełnie inny żużel - podsumował Fiałkowski.