Zeszły rok był zły, a ten będzie jeszcze gorszy - mówi Ewelina Zaborowska, właścicielka sklepu z artykułami pirotechnicznymi, wiatrówkami i opakowaniami jednorazowymi w Chełmnie. - Już widać pierwsze oznaki. Klienci mają coraz mniej pieniędzy. Opłaty są coraz wyższe, a mieszkańcy regionu chętniej kupują w marketach.
- Ogólnie, zarówno u sprzedawców, jak i kontrahentów, spadają obroty - dodaje Sebastian Mirowski ze sklepu Printer w Świeciu.
Integruj się
- Najbliższe 12 miesięcy będzie dla handlu trudne - nie kryje Andrzej Faliński, dyrektor Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. - Łatwiej będą mieli ci, którzy wejdą do jakiegoś systemu franczyzowego, grupy czy sieci. Integruj się albo giń. Lepiej będzie tym, którzy łapią się w jakąś niszę. Jednak samodzielne sklepiki z chemią, czy artykułami spożywczymi mają o 15 procent wyższe ceny, nie mają też dobrej logistyki i marketingu. Rynek jest bardzo duży, a parcie na sieci ogromne.
Te ostatnie trzymają się dobrze.
Choćby Biedronka, dla której rok 2012 był kolejnym okresem dynamicznego rozwoju w Polsce. Otwarto 2000 sklep. Planują też dalej inwestować - do końca 2015 roku sieć chce otworzyć 3000 sklepów.
Statystykami się nie martw
Jak podaje „Rzeczpospolita” wartość rynku w zeszłym roku wzrosła o ok. 4 proc. Natomiast w 2013 może tylko o 3,4 proc. - prognozuje Euromonitor.
- To nie ma znaczenia - wyjaśnia szef Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. - Ja bym się nie martwił tymi statystykami. Rynek się trzyma. Nie są to wprawdzie skoki kilkunastoprocentowe sprzed kilku lat, ale na tle recesyjnej Europy jest dobrze. Handel trzyma całą gospodarkę. Są jednak i zagrożenia - wielu zarabia najniższe pensje, jest też pościg za niskimi cenami.
W województwie kujawsko-pomorskim w latach 2007-2010 wzrastała liczba osób przypadających na jeden sklep. W 2011 minimalnie się ona zmniejszyła. Co to oznacza? - Spada liczba sklepów - tłumaczy Andrzej Faliński. - Jedne upadają, a w ich miejsce powstają większe.
Ostatnio coraz chętniej sięgamy po tanie marki własne - zauważa Euromonitor. Trudniejsza sytuacja ma być najbardziej widoczna w handlu tradycyjnym. Według szacunków w najbliższych miesiącach może zniknąć około 7 tysięcy niewielkich sklepów spożywczych w Polsce.
Jak zauważa dyrektor Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, w zeszłym roku zbankrutowało 4,5 tysiąca sklepów, rok wcześniej 7 tys., a w 2010 - 11 tys. Upada ich coraz mniej, a rynek cały czas rośnie.
