- W maju rozpoczyna się sezon pierwszokomunijny, później ślubów, a my wciąż nie wiemy nic konkretnego na temat uciążliwości związanych z przebudową Dużego Rynku - podkreśla Danuta Wierzchucka, współwłaścicielka zakładu fotograficznego Fotus. - Chodzi o podstawowe sprawy, takie jak terminy, kiedy ulice zostaną rozkopane i będą wyłączenia prądu, bo takie zapewne nas czekają. Musimy mieć czas na zorganizowanie agregatów prądotwórczych. Wciąż nie wiemy kiedy będą potrzebne?
Wierzchucka jest przekonana, że obecny rok pod względem finansowym do udanych należeć nie będzie. - Wielu ludziom nie będzie się chciało brodzić w piasku, między maszynami i skorzystają z usług konkurencji - przepowiada.
Pustki w weekend
Z niepokojem na plac budowy, gdzie stale rośnie góra materiałów, spogląda zza szyby swojej restauracji także właściciel popularnego Trojana. - Już jest kiepsko, a jak jeszcze odpłyną klienci, to nie wiem jak przetrwamy? - zastanawia się Zbigniew Kasprzak. - Kiedyś ludzie przychodzili tu w sobotę i niedzielę. Niebawem nikt się tu nie pojawi, bo niedługo nie będzie nawet gdzie zaparkować samochodu - martwi się. Restaurator z Bydgoszczy ma nadzieję, że w przyszłości uda mu się odbić straty. - Od dawna ubiegałem się o możliwość zrobienia ogródka piwnego, ale ciągle były jakieś przeszkody - wspomina. - Liczę, że to się zmieni.
Mniejszego ruchu spodziewa się także Maria Staniszewska, kierowniczka drogerii Natura. - Stali klienci pewnie do nas trafią, ale wielu innych będzie wolało zrobić zakupy gdzie indziej - stwierdza. - Rozumiem jednak to, że te wyrzeczenia są konieczne, żeby mogło być tak ładnie jak np. w Chojnicach, które podobno sporo zyskały dzięki przebudowie rynku.