HARDA WENUS - wernisaż
- Trzeba wiele odwagi, aby pozować nago, zwłaszcza, jeśli wiesz, że ciało jest "po przejściach".
- Raczej rozwagi. To była rozważna decyzja.
- Czym jest ta hardość, którą pokazujecie na wystawie waszych fotografii?
- To nie jest odpowiednik nadwagi, to cecha charakteru, którą się nabywa będąc w opozycji do presji chudości, jaka teraz jest modna. To wewnętrzna postawa kobiet, którą chcemy pokazać. Pomysłodawczynią akcji jest Iza Moczarna-Pasiek, która robi projekty fotograficzne mocno prokobiece (np. wizerunki kobiet po utracie piersi). Warunkiem uczestnictwa w naszej akcji było to, aby kobieta, modelka, miała rozmiar przynajmniej 44. Chciałyśmy pokazać, że można nie mieścić się w kanonie obowiązującego piękna, a jednak się podobać.
- Hardość oznacza więc butę i przekonanie o własnej wartości, mimo dużego rozmiaru?
- Tak, harda Wenus to kobieta i butna, i przekonana o własnej wartości, ale jednocześnie krucha. Gdyby nie czuła potrzeby obrony przed naciskami społeczeństwa, że trzeba wyglądać zgodnie z obowiązującymi kanonami piękna, wtedy nie byłaby harda. Dla wielu kobiet udział w projekcie był terapeutyczny - mogłyśmy pokazać światu, że dajemy radę być sobą.
- To nie jest łatwe - rozebrać się i dać się sfotografować, a później mieć świadomość, że moje nagie zdjęcia będą w kalendarzu.
- Można się ładnie ubrać i można się też ładnie rozebrać. Nawet szczupła kobieta może usiąść tak, że widać jej będzie każdą fałdkę. My chciałyśmy się rozebrać ładnie.
- Jak w programie "Jak pięknie wyglądać nago"?
- Prawie, bo tam nad modelką pracuje sztab wizażystów. Iza i Klaudia Winiarska chciały pokazać nagą prawdę w artystyczny sposób i sądzę, że im się udało.
- Na nagim zdjęciu jesteś na tle rozbitego lustra. To coś oznacza?
- Bardzo utożsamiam się z tym obrazem. W połowie jestem w tym lustrze, a w połowie już z niego wyszłam, czyli jestem jakby w drodze od uwalniania się od zewnętrznej presji, że nie jestem jak trzeba, że jestem za duża.
- Myślisz, że wszystkie puszyste kobiety przejmują się tym, że są za duże?
- To przejmowanie się wagą, wyglądem, jest często przyczyną wielu zaburzeń psychicznych, zaburzeń odżywiania, problemów z kontaktami z ludźmi. Oczywiście, że wolałabym być dwa, trzy rozmiary mniejsza, ale nie wiem, czy moje życie uległoby większej zmianie. Tak wyglądam od sześciu lat, odkąd urodziłam syna. To jest pozostałość po ciąży i nigdy nie oddałabym życia mojego syna za te kilogramy. Wiele w naszym wyglądzie jest zapisem naszego życia. Rozstępy, wiszące fałdy skóry, zmarszczki od uśmiechu - to wszystko opowiada historię życia, musimy to zaakceptować.
- Twój mąż też tak uważa?
- Wolałby, abym była szczuplejsza. Zanim przystąpiłam do projektu, rozmawiałam z nim, zrozumiał, że mam potrzebę przeprowadzenia akcji dla nas, kobiet.
- Mówi ci, że jesteś piękna? Czujesz się przez niego akceptowana?
- Piękno nie jest konstans, ono się pojawia i znika. Piękno zależy też od tego, co się dzieje w naszym życiu i od tego, jak o siebie dbamy. Żaden rozmiar nie zwalnia nas od tego, aby o siebie dbać, wtedy rośnie też poczucie własnej wartości, kobieta emanuje samozadowoleniem.
- Ale skoro jest zadowolona z siebie, to chyba ma mniejszy apetyt i chudnie? Czy nie tak mówią przeciwnicy waszej akcji? Nie pokazujcie fałdów, tylko zabierzcie się za odchudzanie, a nie udawajcie, że jesteście szczęśliwe.
- Owszem, ale żeby coś zrobić ze sobą, najpierw należy zaakceptować siebie, takim, jakim się jest. Zachowania wobec stresu są dwojakie - jedni nie mogą jeść, inni jedzą zbyt dużo. Harda Wenus nie promuje otyłości, nie jest przeciwko dietom, przeciwko zdrowemu stylowi życia. Pokazuje kobiety z ulicy. Jeśli zechcemy się odchudzić, to zrobimy to dla siebie, nie dla męża, nie dla otoczenia.
- A jak zareagowały wasze dzieci na to, że mamy pokazały publicznie biusty i pupy?
- Bardzo dobrze. Mój sześcioletni syn widział w tych zdjęciach elementy artystyczne, ich malarskość. On wie, że moje piersi go wykarmiły i dlatego są takie, jakie są. Dzieci innych modelek też zaufały matkom.
- A twoi rodzice?
- Nie są przeciwni, ale uważają, że mankamenty należy zakrywać, a nie odkrywać.
- A ty?
- Nie żałuję tego, że wzięłam udział w projekcie. Widzę jego wartości: odczarowanie tabu kobiecego ciała, szansę wyjścia z getta kobiet dużych, dla których nie ma odpowiednich sklepów, mody, za to jest brak tolerancji. Piękno jest czymś, co jest łatwo przeoczyć. Nie jest trudno dostrzec oczywiste piękno, sztuką jest dopatrzeć się piękna w czymś, co się wymyka stereotypom.