
Mel Gibson
Gibson to przykład syna marnotrawnego, upadłego aktora, który powoli wspina się z powrotem w górę. Hollywood wciąż jednak jest nastawione do tej niegdyś wielkiej gwiazdy sceptycznie, a publika traktuje Gibsona z dystansem.
Miał kiedyś w Hollywood wszystko. Wyrobił sobie nazwisko w seriach „Zabójcza broń” i „Mad Max”, a w 1995 r. zabłysnął jako reżyser filmem „Braveheart - Waleczne Serce”, który zdobył worek Oscarów. Dobra passa się jednak skończyła, kiedy w 2006 r. Gibsona aresztowano w Malibu w Kalifornii za jazdę autem pod wpływem alkoholu. Pijany aktor został sfilmowany w momencie aresztu, jak wściekły wykrzykuje antysemicką tyradę. „Pier…ni Żydzi” - krzyczał na filmie, który pojawił się w sieci.
Pogrążył go skandal, który zdarzył się cztery lata później. Jego ówczesna dziewczyna, rosyjska pianistka Oksana Grigorieva, oskarżyła Gibsona o przemoc domową. Aktor otrzymał zakaz sądowy zbliżania się do niej oraz ich córki Lucii, jednak bomba wybuchła, kiedy wkrótce wyciekło nagranie rozmowy Gibsona i Grigorievej, w której aktor powiedział, że jeśli jego partnerka „zostanie zgwałcona przez bandę czarnuchów”, będzie sama temu winna.
Gibson momentalnie spadł z piedestału i przez 10 lat był w Hollywood czarną owcą i kimś niemile widzianym. Jednak wrócił i to w wielkim stylu. Zadeklarował, że od lat jest trzeźwy, nakręcił oscarową „Przełęcz ocalonych” z 2016 r., związał się z nową partnerką i ... kręci drugą część „Pasji”.