Skąd pomysł na wystawę? - To wspólna inicjatywa Piotra Czekalskiego, Elżbiety Kantorek i moja. Chcieliśmy w ten sposób uczcić Dzień Drukarza, który co roku obchodzony był w ostatnią sobotę maja - mówi Jerzy Riegel.
Sprzęt na pokaz
O wystawie
Znalazły się na niej fotografie dokumentujące pracę drukarzy ostatnich dekad ubiegłego wieku. Są też zdjęcia obrazujące ostatnie chwile Zakładów KEN oraz etapy ich wyburzania. Zobaczyć można również XIX-wieczne reprodukcje budynku oraz makietę mającego powstać w przyszłym roku centrum "Astoria". Wystawa będzie czynna do 15 czerwca.
Pan Jerzy Zakłady Graficzne im. KEN wciąż pamięta doskonale. Nie może być inaczej, skoro przepracował w nich trzydzieści lat. - Do 1988 roku byłem "nadwornym fotografem", a precyzując pracowałem jako fotograf reprodukcyjny offsetowy. Pamiętam, że gdy na początku lat siedemdziesiątych zaczęliśmy pracować w nowej technologii, uruchomiliśmy fotoskład firmy Monotype system i Magnascan, ówczesny dyrektor Jeliński kazał mi sfotografować nowy sprzęt. Część zdjęć pokazałem w połowie lat siedemdziesiątych w bydgoskim NOC-ie na wystawie zatytułowanej "Drukarz XX wieku". Potem można je również było oglądać w Rydzynie, niedaleko Poznania.
Razem do pracy
Przez kilkadziesiąt lat istnienia przez Zakłady Graficzne KEN przewinęły się tysiące pracowników. Tylko kilkunastu z nich można odnaleźć na fotografiach na wystawie. Będzie można zobaczyć np., jak Aleksander Borucki montuje plakat do sztuki "Indyk". - To był czołowy składacz akcydensowy. Oznacza to, że wykonywał druki biurowe i reklamowe. Niestety, już nie żyje. Nie ma już z nami także Bronisława Banachowskiego. Razem z nim rozpoczynałem pracę w 1948 roku. Bronek do emerytury pracował jako brygadzista fotoskładu. Był świetnym kolegą - mówi Jerzy Riegel.
Być może na fotografiach swojego ojca odnajdzie Kalikst Piechocki. - Pochodzę z rodziny o silnych tradycjach drukarskich. Mój tata Jan przyjechał do Bydgoszczy z Poznania i podjął pracę jako zecer-stereotyper w drukarni "Biblioteka Polska" w lutym 1923 roku. Drukował wtedy banknoty - polskie marki o nominałach: 50.00, 100.000, 250.000 i 500.000. Latem 1939 roku zwiedziłem drukarnię, bo wolą ojca było, bym terminował w dziale chemicznym. Niestety, wybuch wojny zniweczył te plany - słyszymy.