https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Historia stara jak świat

Magdalena Bobkowska
Warner
Dziesięcioletnia wojna z X wieku przed naszą erą, tocząca się o pewien warowny gródek na szczycie wzgórza w dzisiejszej Turcji, pewnie nie zapisałaby się na dłużej na kartach historii, gdyby nie Homer. Dziś opowieść poety ożywa ponownie, za sprawą filmu "Troja".

     Nie lada trudności napotkali filmowcy, kręcący zdjęcia na plażach Meksyku (tam właśnie leży filmowa Troja). Rośnie tutaj pewien rzadki gatunek kaktusa. Ekipa musiała zaangażować grupę botaników, którzy klasyfikowali, oznaczali i przenosili kaktusy z plaży. Łącznie zaopiekowali się czterema tysiącami kaktusów, które po skończeniu zdjęć wróciły na swoje miejsce. Podobny problem wystąpił z chronionymi żółwiami, które postanowiły się rozmnażać właśnie na meksykańskich plażach. Wynajęci specjaliści dzień w dzień, przez pół roku, patrolowali plażę szukając żółwich jaj. Przenosili je do specjalnego inkubatora, a kiedy wykluły się żółwiki, wypuszczali je do morza.
     To tylko nieliczne spośród wielu przeszkód, które stanęły przed twórcami "Troi". Był jeszcze huragan, który zniszczył ustawione w Meksyku gigantyczne dekoracje, potrzeba wojskowego przeszkolenia tysięcy statystów, tragiczna śmierć jednego z kaskaderów, rannego podczas kręcenia sceny wyskakiwania z okrętów, konieczność przeniesienia planu zdjęciowego z Maroka do Meksyku po wybuchu wojny w Iraku...
     Elf Parysem
     
W młodego Parysa wcielił się Orlando Bloom, który dał się poznać jako elf Legolas w trylogii Petera Jacksona "Władca Pierścieni". - Nie wiem, czy Bloom poradzi sobie z trudnymi finałowymi scenami, czy jest wystarczająco dojrzałym aktorem. A Helena? Twarz pięknej Heleny sprawiła, że tysiąc okrętów wypłynęło w morze. Pani Diane Kruger tysiąca by chyba nie uskładała. Ale może jest dobrą aktorką - mówi Andrzej Hildebrandt, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, tłumacz i historyk wojskowości, konsultant tłumaczenia polskojęzycznej wersji tekstu.
     Czy piękna kobieta rzeczywiście była przyczyną dziesięcioletniej wojny? Porwanie żony króla Sparty mogło być faktycznie dobrym casus belli, przemawiającym do wyobraźni achajskich wojowników. W końcu urażono godność ich władcy. Odwetowa wyprawa zadowoliłaby bogów, wojownicy mogli też zdobyć cenne łupy. Takie było ówczesne rozumowanie. A co z koniem trojańskim? Jest wymysłem, faktem, metaforą? Prawdą jest, że w czasach antycznych najpopularniejszym sposobem zdobywania twierdzy był podstęp.**- Ktoś od środka otwierał bramę albo wojownicy udawali, że odchodzą, a kiedy ludność obleganego miasta wychodziła na zewnątrz, aby dać upust radości, wojsko wracało. Troję wzniesiono na skale, podkop był więc utrudniony. Po obu stronach siły były wyrównane, a żeby zdobyć twierdzę, trzeba było mieć kilka razy więcej wojska niż obrońcy. Koń trojański byłby w tej sytuacji świetnym rozwiązaniem - przyznaje Andrzej Hildebrandt. Zamiarem twórców filmowego konia było unaocznienie, iż powstał on zaledwie w ciągu 12 dni, jakie zgodnie z przekazami mieli Grecy, i że wykonali go z tego, co mieli pod ręką, czyli z drewna ze spalonych okrętów. Figurę, ważącą 11 ton i mierzącą 12 metrów wysokości, montowano z gotowych części kilka tygodni.
     
Troja na Malcie
     Wolfgang Petersen, twórca słynnego "Okrętu", nakręcił film, który, jak twierdzi, wcale nie aspiruje do bycia wierną adaptacją "Iliady". Autor scenariusza, David Benioff, jak sam mówi, próbował opowiedzieć mit przez pryzmat ludzki, ukazując miłość Heleny do Parysa, pojedynek Achillesa z Hektorem, pułapkę zgotowaną przez Odysa. A w uzyskaniu realizmu miały pomóc liczne eksponaty, które udostępniło filmowcom British Museum. Były to przedmioty znalezione podczas wykopalisk w Turcji, w miejscu,w którym istniała Troja.
     Odkopane ruiny zaświadczały, że starożytny Ilion czyli własnie Troja, był niezbyt dużym grodem, w którym budynki wznoszono z suszonego na słońcu błota, formowanego w cegły. - Jednak, jak na miasto z tysięcznego roku przed naszą erą, było imponujące. W tym samym czasie, na naszych ziemiach, biegali barbarzyńcy w skórach. Ilion zrobiłby na nich wielkie wrażenie - mówi Hildebrandt. Mimo wszystko ekipa, odtwarzająca gród, postanowiła nieco uatrakcyjnić jego wizerunek, aby zbliżył się do współczesnych wyobrażeń. Miasto stanęło na Malcie. Ale nawet tam trudno było znaleźć plażę, która pomieściłaby tysiąc okrętów i 75 tysięcy wojowników zmagających się w bitwie. Aby nakręcić te sceny, ekipa musiała udać się do Meksyku, gdzie warunki były odpowiednie. Trudno uwierzyć w to, że starożytni Grecy faktycznie dysponowali tysiącem okrętów i tysiącami wojowników. - Homer podaje dokładny spis okrętów, wymienia ich dowódców. Liczba wojowników jest już sprawą dyskusyjną. Na przykład Herodot, opisując atak Kserksesa na Grecję, pisze o dwóch milionach wojowników. Współcześni historycy uważają te liczby za grubo przesadzone. Dla ówczesnych ludzi milion oznaczał po prostu "bardzo dużo" - mówi Andrzej Hildebrandt.
     
Poznać tamten świat
     **Mimo całej tej ogromnej pracy dla wielu film jest po prostu następną, malowniczą opowieścią rodem z Hollywood. Wydano na nią 200 mln dolarów, w głównych rolach obsadzono gwiazdy największego formatu, wykonano największe w dziejach Hollywood dekoracje. Cóż, Fabryka Snów lubi takie rekordy. Z tego powodu są tacy, którzy na film w ogóle nie pójdą. - Wątpię, żeby w "Troi" coś poza imionami było zgodne z eposem Homera - mówi dr Robert Sucharski z Uniwersytetu Warszawskiego. Inni jednak docenią wkład w pracę także zespołu ekspertów, którzy do "hollywoodzkiej bajki" dodali swoje trzy grosze. Co wyszło z tego koktajlu? Już dziś można zobaczyć na ekranach kin.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska