- Minister gospodarki morskiej, nasz minister, który się zajmuje naszymi sprawami, czyli śródlądową hodowlą ryb, nas zlekceważył. Nie wyszedł do nas, ani nikogo nie wysłał. Nasza akcja zakończyła się złożeniem pisma u premier Beaty Szydło. W dokumencie prosimy o interwencję u ministra gospodarki morskiej w sprawie przywrócenia nam należnym rekompensat- relacjonuje Paweł Wielgosz, prezes organizacji Polski Karp.
OGLĄDAJ TAKŻE: Program Strefa Agro. Mróz i śnieg niszczyły. Próby wyłudzeń unijnej kasy
Razem z pięcioma setkami hodowców ryb z całego kraju, w tym kilkudziesięcioma ze Świętokrzyskiego, protestował we wtorek w Warszawie. Rybacy śródlądowi przed Ministerstwem Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej oraz przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów domagali się przywrócenia im rekompensat wodno – środowiskowych, czyli pomocy zagwarantowanej przez Komisję Europejską w wysokości około 400 milionów złotych. Przypomnijmy tylko, że pomoc ta została wycofana w lutym tego roku decyzją ministra Marka Gróbarczyka i przesunięta na ryby bałtyckie.

W Warszawie protestowali hodowcy ryb z całej Polski. (Paweł Wielgosz)
Protestujący zwracali uwagę flagami, syrenami, głośno skandowanymi hasłami, a także transparentami, na których widniały hasła takie jak „Minister Gróbarczyk stawia na norweskie łososie, a nie na polskie karpie”, czy „Najpierw za wodę opłaty, teraz zabrane rekompensaty”. - Na pewno nasz problem został dostrzeżony przez znaczną część społeczeństwa, co nas cieszy. Pokazaliśmy, jak ważne s ą stawy. To nie tylko zdrowe i smaczne ryby, ale także ochrona środowiska naturalnego i zasobów wodnych - mówi Grzegorz Wójcicki, obecny w Warszawie rybak z Bud koło Buska Zdroju.
- Jesteśmy zawiedzeni postawą ministra Gróbarczyka, ale nie poddajemy się. Będziemy walczyć. Na pewno zaostrzymy protest - podsumowuje Paweł Wielgosz.
Przypomnijmy, że rekompensaty wodno – środowiskowe, które hodowcy ryb otrzymywali od 2010 roku zostały wycofane decyzją ministra Marka Gróbarczyka w lutym tego roku. Pomoc jest odpowiednikiem dopłat rolno – środowiskowych, jakie dostają rolnicy. Te pieniądze, jak mówią rybacy, przeznaczali utrzymanie środowiska naturalnego, na pokrycie strat związanych ze zniszczeniami, jakie powodują żerujące na stawach dzikie ptaki i zwierzęta. Właściciele stawów z naszego regionu szacują, że pożerane przez czaple, mewy, kormorany, orły, bociany, czy kaczki, ryby stanowią około 50 procent całorocznej produkcji.
Rybacy śródlądowi pierwszy raz protestowali 16 marca w Warszawie. Udało im się wtedy spotkać z ministrem Markiem Gróbarczykiem, jednak rozmowy nie przyniosły przywrócenia rekompensat.