- Po meczu w Niecieczy leczy pan uraz. To coś poważnego?
- Na szczęście nie. Na mecz z Olimpią Elbląg powinienem być gotowy. W czwartek wracam do treningów.
- Jak na obecne standardy dość późno trafił pan do zawodowej piłki?
- Tak się jakoś ułożyło, że w I lidze zadebiutowałem dopiero po skończeniu 23 lat. Były jakieś przymiarki do Amiki Wronki i Polonii Warszawa, ale nic z tego nie wyszło. Dopiero oferta z Floty Świnoujście okazała się konkretna i na dwa i pół sezonu wylądowałem w tym klubie.
- Dobra gra we Flocie zaowocowała transferem do Pogoni Szczecin.
- Było parę ofert, nawet z Ekstraklasy. Zdecydowałem się na Pogoń. Zdecydowała marka klubu.tym nie chciałem się przenosić gdzieś daleko. Dwa lata grałem w Szczecinie.
- Mieliście plan awansu do Ekstraklasy. Skończyło się na finale Pucharu Polski.
- Nie było wielkiego ciśnienia, bo awans był zaplanowany na dwa lata. Mieliśmy udaną rundę jesienną, bo zajęliśmy drugie miejsce. Wiosną było już gorzej. Nie udało się nam połączyć gry w lidze z rozgrywkami pucharowymi. Finał rozgrywany na stadionie w Bydgoszczy też był dla nas pechowy, bo przegraliśmy z Jagiellonią Białystok 0:1. Drugi sezon był gorszy. Były zmiany trenerów. Wiosną musieliśmy walczyć o ligowy byt. Udało się utrzymać.
- Jak doszło do tego, że trafił pan do Zawiszy?
- Czekałem na jakieś sygnały od działaczy Pogoni. Jednak oni się nie odzywali. Mój menedżer, Paweł Wojtala, powiedział, że jest oferta z Zawiszy. Przyjechałem na sparing z GKS Bełchatów. Zagrałem chyba nieźle, bo zaproponowano mi kontrakt.
- Na co stać bydgoski zespół w debiutanckim sezonie?
- Poczekajmy do zakończenia rundy jesiennej. Zobaczymy ile punktów uda się nam wywalczyć. Wtedy określimy cel o jaki walczymy. Mogę zapewnić, że w każdym meczu będziemy walczyć o zwycięstwo. Nasz zespół cały czas się kształtuje. Nasza gra wygląda coraz lepiej. Musimy tylko poprawić skuteczność i strzelać więcej goli, a wtedy nie dopuścimy do takiej sytuacji jak z Sandecją.
- Czym charakteryzuje się gra w pierwszej lidze?
- Trzeba mieć kilku doświadczonych zawodników, którzy poukładają grę i trudnych momentach pobudzą zespół do walki.