1 z 5
Przewijaj galerię w dół
Słyszę, że stawki wróciły do czasów sprzed wiosennych...
fot. Polskapress

Hulaj dusza, piekła nie ma? Jacek Gajewski o kontraktach w PGE Ekstralidze: "Kluby zagrały w ruletkę"

Słyszę, że stawki wróciły do czasów sprzed wiosennych renegocjacji, a w niektórych wypadkach kluby przebijały się jeszcze wyżej. Mam wątpliwości, czy kluby to udźwigną i czy przypadkiem znowu nie będzie lamentu przed sezonem - mówi Jacek Gajewski. Były menedżer "Aniołów" skomentował wydarzenia na transferowym rynku.

Za nami sezon transferowy. Coś pana zaskoczyło?
Było wiele dużych zmian, ale też prawie wszystkie przewidywalne. Gdy pojawiła się koncepcja obowiązkowego zawodnika do 24 lat, to można było spodziewać się wymuszonego ruchu transferowego. Z drugiej strony: największy hit, czyli przejście Artioma Łaguty do Wrocławia, był już pewny na długo przed okienkiem transferowym. Najbardziej zaskoczyła mnie sytuacja z Jasonem Doylem. Nie miał rewelacyjnego sezonu, to materiał na głębszą analizę, ale on wciąż jest jednym z najlepszych na świecie. I nagle okazuje się, że po zmianie przepisów nie ma miejsca w lidze. Gdyby ktoś we wrześniu powiedział, że wyląduje w Lesznie, to mało kto by w to uwierzył. Nie spodziewałem się także, że z Unii odejdą Smektała i Kubera, ale to efekt zmian regulaminowych.

Doyle uchodzi za skrajnego introwertyka. Jak się odnajdzie w takim „rodzinnym” projekcie w Lesznie?
Ta drużyna od lat była budowana z pomysłem i planem. Teraz pierwszy raz trzeba było reagować na pewne wydarzenia na rynku, nie było już wielkiego pola manewru. Gdyby mieli mocniejszych juniorów, to inaczej mogliby podejść do problemu. Muszą mieć piątkę bardzo mocnych seniorów, żeby bić się o mistrzostwo. Można więc powiedzieć, że obie strony były na siebie skazane. Doyle to indywidualista, nie można przed tym uciec. To nie jest Hancock, który rozglądał się na torze za kolegą z pary. Trafia jednak w takie środowisko, gdzie nikt się nie będzie naginał dla niego. W Częstochowie dostał szkołę życia, miał problemy, nie był liderem, musiał w pewnym momencie mocno zacisnąć zęby. On jest jednak na tyle dojrzały, że wie, gdzie trafia i będzie potrafił się odnaleźć. Piotr Baron jest doświadczonym menedżerem. To jego zadanie, aby każdemu znaleźć miejsce w zespole, także zawodnikowi, który może nie do końca mentalnie pasuje do Unii. Inna sprawa że prędzej można dogadać się Doylem niż z Pedersen, więc jest jakaś przestrzeń do porozumienia. Sam zawodnik ma wiele do udowodnienia i jestem przekonany, że sportowo mocno może wesprzeć Unię.

Wcześniej z Doyle’a zrezygnował Apator. Dla pana to była niespodzianka?
Jeszcze pół roku temu byłem pewny, że po sezonie będzie ostra rywalizacja o Australijczyka. Sportowo Doyle jest wciąż lepszym zawodnikiem niż wszyscy żużlowcy, którzy znaleźli się w Toruniu. Nie tylko od Chrisa, ale także od Jacka czy Roberta Lamberta. Spodziewałem się, że wokół niego będzie ta drużyna budowana. Wybrano koncepcję z Holderami i możemy się domyślać, że miały na to wpływ inne względy, choćby finansowe, bo Doyle z pewnością jest droższym zawodnikiem. Dla mnie to jednak dziwna decyzja. Przerabiałem to w swojej menedżerskiej karierze i wiem, że sentymenty nie zawsze się w sporcie sprawdzają. Apator podjął ryzyko i zobaczymy co z tego wyjdzie.


Na następnych zdjęciach kolejne części wywiadu. Aby przejść do galerii, przesuń zdjęcie gestem lub naciśnij strzałkę w prawo.

2 z 5
Jak pan ocenia całą drużynę beniaminka z Torunia?...
fot. Polskapress

Hulaj dusza, piekła nie ma? Jacek Gajewski o kontraktach w PGE Ekstralidze: "Kluby zagrały w ruletkę"

Jak pan ocenia całą drużynę beniaminka z Torunia?
Może brakować wyrazistego lidera. Jack Holder miał rewelacyjny sezon, bardzo pomógł Stali Gorzów, ale nie był mocno obciążony pod względem mentalnym. Tam presja była na Zmarzliku, Thomsenie czy Woźniaku, Australijczyk był takim niespodziewanym bonusem. Jego dużym handicapem był tor w Gorzowie, chyba najtrudniejszy technicznie w Polsce. Lambert pokazał dwie twarze: pierwsza część sezonu bardzo dobra, ale od awansu do Grand Prix coś uciekło i jeździł dużo słabiej. W wyrównanych meczach może brakować torunianom mocy w decydujących wyścigach. Nadzieja w tym, że Holder i Lambert nadal będą się rozwijać.

To będzie PGE Ekstraliga dwóch prędkości? Z jednej strony pięć bardzo mocnych zespołów i teoretycznie dużo słabsze w Toruniu, Grudziądzu i Zielonej Górze.
Tak to może wyglądać. Trzy wspomniane zespoły będą się koncentrować się na walce o utrzymanie, pozostała piątka będzie rywalizować o play off. Jest jednak sporo dodatkowych zmiennych. Wiemy, ile w ostatnim sezonie zmieniła instytucja gościa, choć nie będzie już tak nadużywana. Ciekawe jak sprawdzi się zawodnik U-24. To może być problem dla klubów, które nie trafią z wyborami, bo zastępstwa nie widać, rynek jest dość ubogi. To samo dotyczy juniorów, może poza Częstochową i Lublinem nikt nie ma komfortu ewentualnych manewrów taktycznych dobrymi młodzieżowcami. Jednak ogólna tendencja jest taka, że ci najmocniejsi stali się jeszcze lepsi, a pozostałych czeka trudna walka o utrzymanie.

Unia Leszno, Stal Gorzów, Betard Wrocław, Włókniarz Częstochowa i Motor Lublin - to najbogatsi i najmocniejsi personalnie. Kto wygląda najlepiej w tej wielkiej piątce?
Stawiam cały czas na Leszno, do tego Wrocław i Gorzów. Te trzy drużyny są najmocniejsze. Spodziewam się, że o ostatnie miejsce w play off będą rywalizowały Włókniarz i Motor.

Na następnych zdjęciach kolejne części wywiadu. Aby przejść do galerii, przesuń zdjęcie gestem lub naciśnij strzałkę w prawo.

3 z 5
Jako głównego rywala mistrzów Polski z Leszna wymienia się...
fot. Polskapress

Hulaj dusza, piekła nie ma? Jacek Gajewski o kontraktach w PGE Ekstralidze: "Kluby zagrały w ruletkę"

Jako głównego rywala mistrzów Polski z Leszna wymienia się ich finałowego rywala - Stal Gorzów.
Stal w ostatnim sezonie wykorzystała do maksimum uśmiechy losu i instytucję gościa. Teraz zyskuje jeszcze jednego lidera w osobie Martina Vaculika, ale zobaczymy jaką twarz pokaże tym razem Szymon Woźniak. Jestem ciekawy, jak w ekstralidze spisze się Markus Birkemose. Obserwowałem go w Poznaniu, to chłopak z charakterem, który potrafi rozrabiać w parkingu, ale to może być mocne wejście do ekstraligi. Problem Stali to juniorzy, ale taki problem ma większość drużyn.

W Grudziądzu liczą na odrodzenie Pawlickiego i Kasprzaka.
Jeśli obaj przypomną sobie najlepsze sezony, to GKM może się włączyć nawet w walkę o play off. Czy tak się stanie? Nie wiem, czy Kasprzak wróci do czasów wicemistrzostwa świata, ale jednego jestem pewien: gorzej być nie może w obu przypadkach, bo jeśli powtórzą taki sezon, to nie ma dla nich przyszłości w PGE Ekstralidze. Niektórzy dziwili się ruchom w Grudziądzu, ale to ryzyko może opłacać. Byłbym nawet skłonny założyć się, że obaj zawodnicy pojadą lepiej niż w tym roku.

PGE Ekstraliga przetrwała epidemiczny sezon, ale co dalej? Ma pan jakieś obawy?
Mam. W pewnym momencie byłem zdziwiony, że tak szybko rozegrały się kwestie kontraktowe i transferowe. Wiele osób ze środowiska mówi, że kluby nie oszczędzały, choć mają za sobą trudny sezon. To wszystko rozgrywało się, jakby w ogóle nie było kryzysu czy obawy, że ten kolejny rok też może być trudny. Potencjalnych kłopotów jest sporo: skomplikowane kwestie wsparcia klubów ze strony samorządów, które tną wydatki, trudne rozmowy ze sponsorami, przecież nie można wykluczyć kolejnych ograniczeń na trybunach. Tymczasem słyszę, że stawki wróciły do czasów sprzed wiosennych renegocjacji, a w niektórych wypadkach kluby przebijały się jeszcze wyżej.
Mam wątpliwości, czy to udźwigną i czy przypadkiem znowu nie będzie lamentu przed sezonem. To będzie jednak inna sytuacja. Tegoroczny kryzys był nie do przewidzenia i zawodnicy musieli wziąć na siebie odpowiedzialność, teraz to ryzyko trzeba kalkulować. Jeśli po takich doświadczeniach obowiązuje hasło „hulaj dusza, piekła nie ma”, to kolejna presja finansowa na zawodników będzie już jednak świństwem. Zabrakło mi w tym wszystkim refleksji i umiejętności przewidywania. Mam wrażenie, że w tym sezonie transferowym kluby trochę zagrały w ruletkę.

Na następnych zdjęciach kolejne części wywiadu. Aby przejść do galerii, przesuń zdjęcie gestem lub naciśnij strzałkę w prawo.

4 z 5
Był też problem na rynku z juniorami. W efekcie debiutujący...
fot. Polskapress

Hulaj dusza, piekła nie ma? Jacek Gajewski o kontraktach w PGE Ekstralidze: "Kluby zagrały w ruletkę"

Był też problem na rynku z juniorami. W efekcie debiutujący Mateusz Cierniak dostał ofertę - jak to komentowano - szokująco wysoką.
Zmagałem się z kwestiami szkoleniowymi w czasie pracy w klubach. Czasami tak już jest, że efekt jest niewspółmierny do nakładów i pracy. Rynek nie jest rewelacyjny, choć wiele się dzieje, żeby tych juniorów było więcej, choćby przez regulaminowy nacisk na wymuszanie szkolenia. To nie są już czasy, że do grupy naborowej zgłasza się dwudziestu chłopaków. Inna sprawa, że jesteśmy w momencie dużej zmiany pokoleniowej. Rok temu spora grupa chłopaków przeszła do seniorów, kolejni po tym sezonie. To dzieje się etapami: pojawia się grupa zawodników, którzy na cztery, pięć lat blokują miejsca w składzie. To powoduje naturalną dziurę, gdy oni przechodzą do seniorów. Przyszły rok i jeszcze bardziej następny to czas zmian. Jestem pewien, że kilku chłopaków wykorzysta teraz szansę i wkrótce pojawią się kolejne mocne nazwiska.

Sporo się mówi o I lidze. Zmiany regulaminowe dostarczyły tam wiele dużych nazwisk. To będzie najciekawszy sezon od lat?
Z pewnością dużo ciekawszy niż ostatni. W tym roku Toruń był faworytem i wygrał awans bardzo pewnie, w zasadzie nie było rywalizacji. W kolejnym sezonie zapowiada się wspaniała i wyrównana walka. Kilka ekip zbudowało bardzo ciekawe składy: Unia Tarnów, Wybrzeże Gdańsk, bardzo dobrze wygląda Polonia Bydgoszcz, do tego Orzeł Łódź, ROW Rybnik na koniec coś tam także obiecująco zmontował. Na dziś nie sposób wskazać zdecydowanych faworytów, a także murowanego kandydata do spadku. I liga z pewnością zyskała dzięki zmianie regulaminu, ale także zainteresowaniu telewizji, które wymusiło profesjonalizację rozgrywek. Spora grupa zawodników startowała dotąd w PGE Ekstralidze z przyzwyczajenie, niewiele do niej wnosząc, ale teraz może dać wiele korzyści I-ligowym klubom.

Przewijaj aby przejść do kolejnej strony galerii.

Polecamy

Zawisza wreszcie wygrał w Bydgoszczy. Zobacz  zdjęcia z meczu i trybun

Zawisza wreszcie wygrał w Bydgoszczy. Zobacz zdjęcia z meczu i trybun

Hiszpania, Meksyk i Gruzja z food trucka. Wyjątkowy festiwal smaków w Bydgoszczy

Hiszpania, Meksyk i Gruzja z food trucka. Wyjątkowy festiwal smaków w Bydgoszczy

Zaginęła 17-letnia Marta Pałczyńska. Szukają jej bliscy i bydgoska policja

Zaginęła 17-letnia Marta Pałczyńska. Szukają jej bliscy i bydgoska policja

Zobacz również

Groźnie na drogach w regionie. Na S5 auto uderzyło w barierkę, na A1 dachował kamper

Groźnie na drogach w regionie. Na S5 auto uderzyło w barierkę, na A1 dachował kamper

Kierowca zasnął, auto dachowało. Groźne nocne zdarzenie w Nekli

Kierowca zasnął, auto dachowało. Groźne nocne zdarzenie w Nekli