Fundacja Court Watch to organizacja non-profit, która monitoruje polskie sądy. Jej wolontariusze zajrzeli również do sądów w naszym regionie, a później stworzyli obszerny raport, który oficjalnie udostępnili. Co z niego wynika?
Przeczytaj również: E-sąd bublem wykorzystywanym przez oszustów?
Czas nie goni nas
Metoda badań była prosta: wolontariusze wyruszyli do sądów (najczęściej byli to studenci prawa) i na specjalnych kartach zapisywali swoje spostrzeżenia. Skupili się przede wszystkim na dwóch aspektach pracy sądów: na przebiegu posiedzeń oraz samych budynkach i ich pracownikach.
Okazało się, że jednym z poważniejszych problemów jest niepunktualność. Z raportu wynika, że średnio co druga rozprawa w Polsce zaczyna się z opóźnieniem. W regionie na szczytach niechlubnego rankingu znalazł się Sąd Okręgowy w Bydgoszczy, gdzie punktualnie zaczęła się mniej niż jedna trzecia posiedzeń.
Obserwatorzy zauważyli, że ponad połowa spóźnień to wina sądu. - Akta sprawy zostały wniesione ok. 8 minut po rozpoczęciu rozprawy, sędzia również spóźniła się kilka minut - zaobserwował wolontariusz obserwujący toruński Sąd Rejonowy.
Ale co pan tu robi?
Zdarzało się, że obserwatorzy mieli problem, żeby... wejść do budynku. - Wylegitymowanie, zapisanie danych w zeszycie, żądanie dokumentu - wylicza kolejna wolontariuszka z Torunia. - Po tym jak powiedziałam, że jesteśmy z fundacji, ochroniarz udał się do administracji, sprawdzić, czy aby możemy przebywać na terenie sądu i po nim się poruszać.
Kiedy już obserwatorom udało się dostać do gmachu, sprawdzali, czy mogą liczyć na pomoc pracowników. Tylko w 10 proc. przypadków ktoś z obsługi sądu spontanicznie proponował im pomoc - tu w naszym regionie dobrze wyróżnił się sąd w Toruniu. W sekretariacie wolontariuszom udawało się zwykle dowiedzieć, czy konkretna rozprawa się odbędzie - najwięcej problemów było z tym także w Toruniu.
Zobacz też: Internetowy sąd dostał już 180 tys. pozwów
Krzyczał na świadków
Z raportu wynika, że średnio na co dwudziestym obserwowanym posiedzeniu sędziowie mieli zastrzeżenia co do obecności widzów - nawet jeśli rozprawa była jawna. W Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy wątpliwości zdarzały się ponad dwa razy częściej; ale już w sądzie okręgowym w tym samym mieście sędziowie w ogóle nie mieli zastrzeżeń. Bywało, że wolontariuszy wypraszano z sali. - Sędzia poprosiła o to ze względu na delikatny przedmiot rozprawy - notuje wolontariusz obserwujący Sąd Rejonowy w Inowrocławiu. - Zrobiła to jednak w bardzo kulturalny sposób.
Zdarzało się, że obserwatorzy byli świadkami niekulturalnego zachowania sędziów. M.in. w Sądzie Rejonowym w Chełmnie na 11 obserwacji wolontariusze zauważyli aż trzy takie przypadki. Nieco mniej w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy: - Sędzia (...) krzyczał na dwóch świadków - opisuje wolontariusz. - Dodatkowo śmiał się z relacji innego świadka.
Na wózku i do toalety
Wolontariusze sprawdzili również, czy budynki są dostosowane do potrzeb niepełnosprawnych. W tej kategorii bardzo źle wypadły sądy we Włocławku, Inowrocławiu i Brodnicy, nieco lepiej w Toruniu, a najlepiej w Bydgoszczy i Świeciu.
Na koniec obserwatorzy zajrzeli do toalet. W Bydgoszczy bardzo trudno było je znaleźć, podobnie w Toruniu. W Brodnicy po klucz do łazienki trzeba było iść do ochroniarza, a w Inowrocławiu było po prostu brudno.
Czytaj e-wydanie »