- Sędzia w ogóle nie dyktowała żadnych słów protokolantce, więc nie wiadomo, czy [ta, red.] ze wszystkim nadążała. Podejrzewam, że nawet bała się odezwać (...) - to jedna z obserwacji wolontariusza, która trafiła do raportu z dziewiątego już Obywatelskiego Monitoringu Sądów. Sytuacja miała miejsce 12 lutego tego roku podczas rozprawy w Sądzie Rejonowym we Włocławku.
Badanie standardów panujących w sądach Fundacja Court watch z Torunia prowadzi co roku. Materiał do najnowszego raportu zbierało 376 wolontariuszy, którzy wizytowali 3985 rozpraw i posiedzeń w 131 sądach na terenie całej Polski.
Wolontariusze odwiedzili również sądy w Kujawsko-Pomorskiem, między innymi w Toruniu i Włocławku. Sprawdzano przede wszystkim, czy rozprawy rozpoczynają się zgodnie z czasem. I właśnie punktualne otwieranie posiedzeń było wyzwaniem, któremu sędziom najtrudniej było sprostać.
Z obserwacji fundacji wynika, że zaledwie około 45 proc. rozpraw rozpoczęło się zgodnie z czasem.
„Trudno (...) stwierdzić, jaka była przyczyna opóźnienia” - czytamy relację wolontariusza, który 11 lipca tego roku był na rozprawie we włocławskim Sądzie Rejonowym. „Sędzia przewodniczący był na sali już kilka minut przed planowaną godziną rozpoczęcia, a mimo to wywołanie nastąpiło 15 minut po czasie. Nie przeprosił ani nie wyjaśnił.”
Badano również zachowanie bezstronności sędziego w postępowaniu sądowym. Czasem nie do końca jasne były powody, dla których, na przykład wyłączano jawność rozprawy. Takie wrażenie odniósł jeden z wolontariuszy, który zamierzał śledzić tok postępowania na rozprawie 12 grudnia ubiegłego roku w Sądzie Rejonowym w Toruniu.
„Nie wiem dlaczego rozprawa była niejawna. O 12.20 na salę po prostu został zaproszony oskarżony i jego pełnomocnik, w tym samym czasie weszły na salę jeszcze dwie inne osoby, jednak nie wiem kto to był. O 12.40 pani wyszła, żeby na salę wezwać „wszystkich świadków” (...) zapytałam, co z publicznością, Pani powtórzyła to pytanie sędziemu, a on oznajmił, że rozprawa odbywa się bez publiczności i na tym był koniec” - czytamy relację. W tym samym sądzie w maju na jednej z rozpraw „Sędzia żartem powiedział, że myślenie nie jest mocną stroną świadka.”
Z kolei na rozprawie 3 kwietnia w Sądzie Okręgowym w Krakowie „podczas przesłuchiwania świadka na rozprawie, sędzia wybuchnęła śmiechem, trwało to kilka minut. Było to bardzo nietaktowne i niekulturalne”.
W raporcie znalazły się jednak też pozytywne opinie, jak ta o sędzi Hannie Mincer z SR w Toruniu: „Sędzia rewelacyjna! Wytłumaczenie praw, duża cierpliwość do oskarżonego, który (..) powolnie przyswajał wypowiedzi”.
Młodzi kierowcy wciąż najbardziej niebezpieczni
