Turniej w Doha rozpoczął się w poniedziałek, ale dzięki wolnemu losowi Świątek mogła poświęcić dwa dni na dodatkowe przygotowania lub odpoczynek. Collins natomiast musiała się zmierzyć z wyżej rozstawioną Belgijką Elise Mertens (37.), którą ograła w dwóch setach 6:4, 7:6 (8:6).
Collins i Świątek miały okazję zagrać ze sobą dwukrotnie przed środowym spotkaniem i co ciekawe oba pojedynki miały miejsce na australijskiej ziemi. W 2021 roku Amerykanka prowadziła 1:0 w setach w Adelaide, ale Polka poddała mecz z powodu urazu. Rok później Świątek okazała się lepsza podczas wielkoszlemowego Australian Open (6:4, 6:1).
Iga Świątek - Danielle Collins
Faworytem środowego starcia była oczywiście Świątek i pierwszy set to nie tylko potwierdził, ale i rozwiał nawet najmniejsze wątpliwości. W całym pierwszym secie Amerykanka wygrała zaledwie cztery punkty (24:4) i przegrała go na "sucho" 0:6. W drugiej odsłonie Polka nie miała szans wyglądać na równie mocną co w pierwszej, ale poziom jej gry niewiele się różnił. Świątek przegrała tylko jednego gema i ostatecznie zwyciężyła 6:0, 6:1 w zaledwie 54 minuty.
- Bardzo lubię tu grać niezależnie od końcowego wyniku. Lubię tą pogodę i kibiców, więc lubię tu wracać. Staram się iść do przodu i dalej wygrywać - powiedziała po meczu Świątek.
W kolejnej rundzie Świątek zagra ze Szwajcarką Belindą Bencic (9.), która w II rundzie pokonała byłą liderkę światowego rankingu WTA Wiktorię Azarenkę 1:6, 7:6 (7:4), 6:4 po 2,5-godzinnej batalii. Wcześniej w I rundzie ograła Bułgarkę Wiktorię Tomową 6:0, 6:1.
- Grałyśmy już ze sobą w United Cup i wiem, że łatwo nie będzie. Gra bardzo szybko więc trzeba być czujnym - dodała Świątek.
