- Jej obrona była szalona. Musiałam kończyć wymiany po kilka razy. Nie jestem Rafą (Nadalem - red.), ale też potrafię mocno uderzyć. Ona jednak była wszędzie. Przyszłość przed nią - komplementowała rywalkę Polka. Nie bez powodu, bo poniedziałkowe spotkanie w 1/8 finału było niezwykle zacięte, a obie tenisistki wspięły się na niesamowity chwilami poziom. Było dużo bardziej wyrównane, niż by to sugerował jego wynik (6:3, 6:4).
Polka przyznała również, że chwilę zajęło jej przystosowanie się do nowych warunków (to był jej pierwszy mecz w sesji wieczornej w tegorocznym Roland Garros). - Było wiele rzeczy. Chociażby te światła (nad kortem - red). Są bardzo jasne, co było odczuwalne zwłaszcza przy smeczach i drajw wolejach. Warunki były jednak takie same dla nas obu. Cieszę się, że zagrałam w sesji wieczornej i mam nadzieję, że zrobię to jeszcze nie raz w przyszłości, już z udziałem publiczności - powiedziała Świątek, nawiązując do faktu, że z powodu obowiązującej w Paryżu od 21 godziny policyjnej tenisistki musiały rywalizować przy pustych trybunach.
- Wygrałam tu w zeszłym roku, ale ćwierćfinał wielkoszlemowy to zawsze coś wyjątkowego - dodała Polka, dla której był to jedenaste z rzędu singlowe zwycięstwo w Paryżu, odniesione w dodatku bez straty seta.
Rywalką Polki w ćwierćfinale będzie w środę Greczynka Maria Sakkari, która pokonała 6:1, 6:3 ubiegłoroczną finalistkę Roland Garros, Amerykankę Sofię Kenin. We wtorek nasza tenisistka powalczy jeszcze o półfinał gry podwójnej. Świątek i Amerykanka Bethanie Mattek-Sands zmierzą się z Chorwatką Dariją Jurak i Słowenką Andreją Klepac.
Roland Garros na żywo na antenach Eurosportu i w Eurosport Playerze
