To niestety zła wiadomość dla tych wszystkich par, które liczyły, że w 2017 roku będą mogły skorzystać z udziału w projekcie pilotowanym przez bydgoską .Nowoczesną. Chodzi o program „Leczenie niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego - In vitro dla mieszkańców Bydgoszczy w latach 2016-2019”, który gwarantowałby dofinansowanie z budżetu miasta jednej próby zapłodnienia tą metodą.
Przeczytaj koniecznie: In vitro w Bydgoszczy wciąż niepewne
Projektowi po perturbacjach przyklasnęły władze miasta i zapewniły, że znajdą w budżecie środki na jego realizację. Pisaliśmy już, że Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, do której trafił projekt dwukrotnie odmówiła jego zaopiniowania tłumacząc, że powinien go podpisać prezydent miasta a nie - jak to się stało - przewodniczący rady miasta.
Prawnicy ratusza twierdzą, że żadnego błędu nie ma i to właśnie przewodniczący rady miasta powinien go podpisać. Ostatecznie jednak projekt trafił do prezydenta, ten go podpisał i wysłał. I co?
- I nic - mówił nam wczoraj dr Zbigniew Sobociński, przewodniczący rady miasta. - Nie ma odpowiedzi od agencji, tak jak już kilka razy mówiłem, moim zdaniem to gra na zwłokę. Nie spodziewam się też, że opinia, gdy już się pojawi - będzie pozytywna.
Dobra wiadomość jest jednak taka, że miasto deklaruje, że tak tego nie zostawi. - Czekamy na opinię. Jaka będzie - zobaczymy. Tak czy inaczej projekt chcemy realizować i to się nie zmieni - zapewnia dr Sobociński.
Do tematu wrócimy.
Platforma Obywatelska o in vitro w Bydgoszczy
