Przede wszystkim wieczorem na osiedlach trudno znaleźć wolne miejsce parkingowe. Przeszliśmy się ulicą Mieszka I na Piastowskim. Jedyna zatoka parkingowa może pomieścić zaledwie kilkanaście pojazdów. Była pełna. Autami kierowcy obstawili więc kontenery do śmieci i część wąskiego chodnika. Samochody parkowały przy płotach prywatnych posesji. Jeszcze dwa lata temu kierowcy ustawiali je wzdłuż płotów, a teraz na skos. Dzięki temu jest więcej miejsca.
Marek Nieznalski mieszka z kolei na pobliskiej ul. Łokietka: - Do godziny piętnastej zaparkowanie samochodu w pobliżu bloku jakoś się udaje. Później trzeba polować na wolne miejsce.
W ubiegłym roku na Łokietka wybudowano kilka nowych zatok parkingowych. Okazało się, że miejsc jest nadal za mało. Kierowcy zaczęli więc parkować na zieleńcach. Zarząd osiedla obstawił je betonowymi kwietnikami.
Problemy są też na Rąbinie. Mieszkańcy informują, że bardzo często pod ich blokami stoją samochody osób z zupełnie innych budynków. Dlaczego? Bo wieczorem staje się tam, gdzie jest wolne miejsce. A jeśli nie ma go już na parkingu, to może uda się je znaleźć na chodniku lub zieleńcu.
Płać i stój
Wolnych miejsc brakuje też na płatnym osiedlowym parkingu przy ul. Wojska Polskiego. - Mamy pełne obłożenie. No, może dwa lub trzy miejsca znalazłyby się dla osób przyjezdnych, takich co samochód chcą postawić na jedną dobę - twierdzi pracownik.
Zaparkować można natomiast u zbiegu Kusocińskiego i Niepodległości. Kazimierz Czajkowski, dzierżawca parkingu uważa, że wolne miejsca to efekt kryzysu. - Gdyby ten teren był mój, postawiłbym tu garaże lub piętrowy parking. Na brak klientów na pewno bym wówczas nie narzekał - mówi Czajkowski.
Mało miejsca
- W latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, gdy budowano inowrocławskie osiedla nikt nie myślał, że ich mieszkańcy będą kiedyś mieć aż tyle aut. Nie ukrywam więc, że brak parkingów, to obecnie jeden z najpoważniejszych problemów, z którym musimy się uporać - komentuje Jan Gapski, prezes Kujawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Deklaruje on, że KSM w porozumieniu z inowrocławskim ratuszem chce inwestować w nowe parkingi. Nie będzie to jednak takie proste, bo na osiedlach robi się coraz ciaśniej.
- Najlepszym wyjściem byłyby więc parkingi piętrowe. Trudno jednak przewidzieć reakcję mieszkańców. To tak, jak z telefonami komórkowymi. Każdy nosi nawet kilka komórek w kieszeni, ale nikt nie chce masztu z anteną pod własnym oknem. A parkingi piętrowe, niestety, trzeba byłoby stawiać między blokami - zauważa Gapski.
Na razie spółdzielnia zamierza przejrzeć grunty i część z nich przeznaczyć na parkingi. Musi się spieszyć, bo samochodów na osiedlach ciągle przybywa.