Podczas ostatniej sesji inowrocławskiego samorządu Olech poinformował radnych o wydarzeniu sprzed kilku tygodni.
- Kardynał Glemp przebywał w Inowrocławiu w rocznicę egzaminu maturalnego. Chcąc zapewne pokazać koleżankom i kolegom ze szkolnej ławy instytut swego imienia udał się tam. Jakież musiało być rozczarowanie honorowego obywatela miasta, gdy okazało się, że nie można wejść do tej instytucji z powodu braku schodów, a co gorsza, że instytut wcale nie funkcjonuje - mówił radny.
Na szpitalnej licencji?
Instytut otwarty został uroczyście 18 grudnia ub. r., w 80. urodziny kardynała Glempa i w ostatni dzień jego prymasowskiej posługi, w trakcie remontu teatru, który trwa zresztą do dziś. W pomieszczeniach zajmowanych wcześniej przez Muzeum im. Jana Kasprowicza, dzięki darom przekazanym przez kardynała odtworzono jego gabinet, powstała biblioteka i ekspozycja poświęcona honorowemu obywatelowi.
- Mówiono, że takie pomysły na medialne otwarcie, to relikt przeszłości, komuny - stwierdził Olech.
Zaś radny Andrzej Kieraj przypomniał, jak w latach 80. ub. wieku otwierano szpital przy ul. Poznańskiej. Dla telewizji i ówczesnych notabli przewieziono ze starej lecznicy kilku pacjentów. Położono ich do łóżek. Wokół krzątało się kilka pielęgniarek i lekarzy. Zaraz po przecięciu wstęgi pacjenci powrócili do starej lecznicy, bo nowa, tak naprawdę, była jeszcze w przysłowiowym proszku.
Kardynał wiedział
- Nie wiem, czy pan Olech był w instytucie, ale schody są tam na pewno - skomentował Ireneusz Stachowiak, wiceprezydent Inowrocławia.
Miasto ma jednak problem z wykonawcą remontu teatru. Prace miały zakończyć się 11 kwietnia, a trwają do teraz. Firmie naliczono już bardzo wysokie odsetki karne.
- Taki Instytut powinien być w Inowrocławiu. Nie można było stracić okazji. Celowo otwieraliśmy go w grudniu. Mieliśmy świadomość, że odbywa się to w trakcie remontu i świadom tego był również kardynał Glemp. Uwagi pana Olecha są więc bezpodstawne. Gdyby patrzeć na sprawę z jego punktu widzenia, to powinniśmy napisać do papieża, żeby przedłużył o kilka miesięcy posługę prymasowską kardynała. Wtedy instytut otwierany byłby w pełnej krasie. Nie wiem tylko, czy papież przystałby na taką propozycję - podsumował wiceprezydent.