(FI)
Niestety, chętnych jest więcej niż ofert. Przykładem może być Urząd Skarbowy w Inowrocławiu. - Mamy niewielkie możliwości, jeśli idzie o zatrudnianie nowych pracowników. Przede wszystkim poszukujemy osób na zastępstwo, na przykład za panie idące na urlop macierzyński, czy osoby, które dłużej chorują. Na każdą taką ofertę odpowiada od trzydziestu do pięćdziesięciu kandydatów - informuje Jarosław Plaskota, naczelnik "Skarbówki". Pracy w US szukają ludzie z wykształceniem wyższym. Wśród nich jest wiele młodych osób, które dopiero ukończyły studia.
Do "Pośredniaka"
Sporo inowrocławian chce zatrudnić się w "Pośredniaku". - Nie ukrywam, że jestem zaskoczony. Podania składają osoby z dobrymi kwalifikacjami, te zaraz po studiach, jak i z dużym doświadczeniem.
Tymczasem zarobki u nas są niewielkie, a praca naprawdę bardzo ciężka. Urzędnicy muszą cechować się dużą kulturą osobistą, bo to bardzo ważne podczas rozmów z bezrobotnymi - informuje Przemysław Stefański, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Inowrocławiu.
.
W ratuszu i starostwie
Inowrocławski ratusz szuka przede wszystkim pracowników z wyższym wykształceniem. Na każdą propozycję pracy odpowiada po kilkanaście osób. Do urzędu często zaglądają się młodzi nauczyciele. - Osoby te chciałyby pracować w naszych szkołach. Niestety, oferta jest skromna. O cztery wolne miejsca w szkołach ubiegało się ostatnio aż 150 nauczycieli - mówi Magdalena Kaiser, kierownik wydziału oświaty ratusza.
Z kolei w inowrocławskim starostwie o możliwość odbycia stażu pytają młode osoby. - Dużym zainteresowaniem cieszą się oferty pracy dla osób z wykształceniem średnim i o niższych kwalifikacjach - podkreśla Marlena Gronowska, rzecznik starosty