Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inowrocławianie bez dachu nad głową. Firma kontra lokator

(dan)
Ratusz tłumaczył, że firma przerwała remont z powodu konfliktu, jaki miał miejsce między lokatorem a wykonawcą.
Ratusz tłumaczył, że firma przerwała remont z powodu konfliktu, jaki miał miejsce między lokatorem a wykonawcą. Dariusz Nawrocki
Przed tygodniem opisywaliśmy sytuację mieszkańców domu przy ulicy Poznańskiej. Firma przerwała remont dachu. Interweniowali radni inowrocławskiej prawicy. Teraz głos zabrał właściciel firmy.

Ratusz tłumaczył, że firma przerwała remont z powodu konfliktu, jaki miał miejsce między lokatorem a wykonawcą. Lokator przekonywał, że "podłożem konfliktu z wykonawcą były źle wykonane prace remontowe niezgodnie z podpisaną umową oraz pracownicy bez badań i szkoleń, co potwierdziła Inspekcja Pracy swoją kontrolą".

Szczegółowo pisaliśmy o tym tutaj:

- Żądamy od pana prezydenta, żeby natychmiast zajął się tą sprawą. Jak można zdjąć dach i nie położyć następnego? - grzmiał na konferencji prasowej radny Maciej Basiński.Radni Zjednoczonej Prawicy Marcin Wroński, Marek Słabiński i Maciej Basiński zorganizowali dziś konferencję prasową w sprawie budynku komunalnego przy ulicy Poznańskiej 135. - Budynek zamieszkuje 5 osób, w tym dwójka dzieci. Cztery osoby są niepełnosprawne. Ci ludzie zostali pozbawieni dachu na budynku, który otrzymali od urzędu miasta - podkreślał radny Marek Słabiński. Dodał, że lokatorzy ten budynek dostali w zamian za dwa mieszkania komunalne, które wcześniej zajmowali. Życie pod plandekamiZgodnie z pismem, które podpisał wiceprezydent Wojciech Piniewski, miasto zobowiązało się, iż naprawi i wymieni pokrycie dachowe na tym budynku w pierwszej połowie tego roku. W czerwcu stare pokrycie zostało zdjęte. Do dziś nie ma nowego. Budynek przykryty jest plandekami. Mieszkanie jest notorycznie zalewane. Lokatorzy nie mogą też ogrzewać mieszkania, gdyż plandekami przykryte są również kominy. Pan Tomasz, lokator budynku, tłumaczył dziennikarzom, że firma, które podjęła się remontu, najpierw miała to zrobić do końca lipca, potem - do końca sierpnia. Zbliża się zima, a prace nie są kontynuowane. - Zainwestowaliśmy w centralne ogrzewanie. Mamy butlę od gazu, ale boimy się dalej realizować tę inwestycję, bo obawiamy się, że miasto w pewnym momencie się nas pozbędzie - wyznał pan Tomasz. Ma żal do urzędników, że do dziś nie potrafili skutecznie wyegzekwować od firmy zakończenia prac. Może dojść do nieszczęścia - Jestem zszokowany tą sytuacją. Jak można ludziom zgotować taki los! - grzmiał radny Maciej Basiński. - Ci ludzie potrzebują pomocy. Bo trudno dziś powiedzieć, że mieszkają w domu. Podstawą domu jest dach. Ja można mieszkać w domu bez dachu? - pytał. - Żądamy od pana prezydenta, żeby natychmiast zajął się tą sprawą. Jak można zdjąć dach i nie położyć następnego? To jest sytuacja absurdalna. Jak spadnie śnieg, ta plandeka tego nie wytrzyma. Może dojść do nieszczęścia - podkreślał radny. To rzecz wysoce skandaliczna - Dla mnie jest to rzecz wysoce skandaliczna. Nie można pozostawić ludzi w przeddzień zimy w takich warunkach - mówił radny Marcin Wroński. - Apelujemy, żeby prezydent nie zajmował się kampanią wyborczą, ale problemami zwykłych ludzi. Chcemy wiedzieć, czy ci ludzie mają szansę na dach przed zimą. A może trzeba im zapewnić jakieś mieszkanie zastępcze - proponował Marcin Wroński. Poprosiliśmy urzędników inowrocławskiego ratusza o wyjaśnienia. Oto odpowiedź, jaką przesłała nam Adriana Herrmann, rzecznik prasowy prezydenta Inowrocławia:"Miasto od początku działa zgodnie z obowiązujących prawem. Lokator budynku przy ul. Poznańskiej 135 posiada prawo do dysponowania nieruchomością, zgodnie z zawartą z nim umową. Mając świadomość, że remont dachu jest potrzebny, podjęte zostały działania, mające na celu wymianę dachu eternitowego. Zgodnie z procedurami Miasto ogłosiło przetarg i wyłoniło wykonawcę. Umowa z firmą, z doświadczeniem w wykonywaniu prac dekarskich, została zawarta 19 czerwca br.Po przystąpieniu do prac, okazało się, że powstał problem między lokatorem budynku a wykonawcą. Przedstawiciele Urzędu Miasta Inowrocławia kilkakrotnie próbowali załagodzić powstały konflikt, zapraszając strony na spotkania. Niestety działanie było pomocne tylko w krótkim okresie czasu.Zdenerwowany właściciel firmy pod koniec sierpnia podjął decyzję o rezygnacji z wykonania przedmiotu umowy. Wykonawca oświadczył, że rozwiązuje umowę ze względu na nieustanne przeszkody stawiane przez lokatora i praktycznie uniemożliwianie pracy osobom remontującym dach. Jednocześnie w ten sposób, wykonawca z pełną świadomością naraził się na koszty. Została nałożona na niego kara umowna w wysokości 20 % wynagrodzenia za niewykonanie umowy. Ostatecznie umowa została rozwiązana 18 września br. Dach został zabezpieczony.Od tego momentu Miasto poszukuje wykonawcy. Każda z firm, która dowiaduje się gdzie miałyby być wykonywane prace, odmawia podjęcia się zadania. Czekamy na rozstrzygnięcie (już trzeciego z kolei) przetargu, w którym termin składania ofert mija w najbliższą środę.Nie możemy zatem odpowiadać za sytuacje, które są niezależne od nas. Mimo tego, Miasto zaproponowało mieszkanie zastępcze na czas wykonywania remontu, z czego lokator z niewiadomych przyczyn nie skorzystał".Pan Tomasz, lokator budynku, przesłał nam oświadczenie, w którym czytamy, iż "słowa wypowiedziane przez Panią rzecznik są mocną manipulacją faktami, wielokrotnym pominięciem faktów". Zażądał od rzecznika sprostowania podanych nam informacji oraz poinformował, iż wystąpi na drogę sądową o ochronę dóbr osobistych.Oto treść pisma, jakie przesłał pani rzecznik:"Wnoszę o natychmiastowe sprostowanie kłamliwego Pani oświadczenia, które zawiera nieprawdzie i oszczercze informacje godzące w dobro osobiste mojej osoby.Dlaczego celowo Pani pominęła, że Prezydent Wojciech Piniewski nie dotrzymał słowa, że dach zostanie wymieniony do końca czerwca 2018 roku? Dlaczego w swoich wypowiedziach w sposób celowy i manipulacyjny pominęła Pani fakt, że podłożem konfliktu z wykonawcą były źle wykonane prace remontowe niezgodnie z podpisaną umową oraz pracownicy bez badań i szkoleń, co potwierdziła Inspekcja Pracy swoją kontrolą? Jakim prawem Pani śmie twierdzić, że nie wie z jakich przyczyn nie chcemy opuścić lokalu? Przecież to wiadome, włożyliśmy w remont bardzo wiele naszych środków finansowych.Ponadto Pani słowa wypowiedziane w przesłanym oświadczeniu do Gazety Pomorskiej, cytuję "Każda z firm, która dowiaduje się gdzie miałyby być wykonywane prace, odmawia podjęcia zadania" uważam za naruszenie przez Panią prawa. Proszę wskazać takie firmy, które zajęły takie stanowisko lub sprostować to oświadczenie. W przeciwnym razie spotkamy się na drodze sądowej. Umknęło Pani to, że w drugim zapytaniu ofertowym zgłosiło się dwóch wykonawców. Pani po prostu kłamie i manipuluje faktami.Żądam sprostowania we wszystkich mediach, do których wysłała Pani takie oświadczenie z zawartymi oszczerstwami i pomówieniami w ciągu 3 dni".Pani rzecznik tymczasem przesłała nam prośbę o zmianę jednego zdania z jej wypowiedzi. Zdanie "Lokator budynku przy ul. Poznańskiej 135 posiada prawo do dysponowania nieruchomością, zgodnie z zawartą z nim umową" powinno brzmieć "Lokator zamieszkuje lokal w budynku przy ul. Poznańskiej 135 na podstawie umowy najmu zawartej z Miastem Inowrocław".- Podana wcześniej informacja dotycząca dysponowania nieruchomością jest niewłaściwa - tłumaczy pani rzecznik.

Inowrocławianie bez dachu nad głową. "To skandal!" [zdjęcia]

W końcu głos zdecydował się zabrać właściciel owej firmy.

- Zarzuty stawiane przez lokatora zamieszkałego w tym budynku są nieprawdziwe i w jaskrawy sposób naruszają dobry wizerunek mojej firmy - podkreśla właściciel firmy.

Szczegóły zaistniałej sytuacji w najbliższym czasie zamierza przedstawić radnym prawicy, którzy nagłośnili tę sprawę.

"Nadmieniam, że moja firma istnieje od 1986 roku na rynku i nigdy w tym czasie nie spotkałem się z takim traktowaniem. Zawsze staram się swoją pracę wykonywać zgodnie z przyjętymi normami. Mogę też w każdej chwili przedstawić stosowne dokumenty, których brak wskazany lokator mi zarzuca. Nigdy też nie byłem karany przez PIP (a przeczytałem o tym na łamach waszej gazety). O problemach z najemcą lokalu kilkakrotnie informowałem urząd miasta. Postępowanie pana Tomasza doprowadziło mnie do skrajnego wyczerpania nerwowego i z tego powodu musiałem przerwać pracę. Zakończyło to się zwolnieniem lekarskim. Swoje obowiązki przekazałem na ten czas synowi, który miał kontynuować rozpoczęty remont. Mimo zapewnień najemcy lokalu o niewtrącanie się do prac remontowych - robił to notorycznie. Zakłócanie pracy, donosy, sugerowanie nieprawdy, straszenie urzędem, pomówienia w środowisku, ciągłe wtrącanie się z pozycji jedynej osoby znającej się na rzeczy, nie tylko utrudniały prace, ale również stwarzały zagrożenie. Widząc niechęć lokatora do mnie personalnie do mnie i moich pracowników, zaproponowałem w urzędzie miasta podwykonawcę, który dokończy remont. Ten też jednak nie spełniał oczekiwania najemcy lokalu.
Dla jasności podam, że kilkanaście firm, do których zwróciłem się, również odmówiło dokonania remontu wspomnianego dachu. Doskonale ich rozumiem.
W zaistniałej sytuacji zerwanie umowy (mimo dotkliwych konsekwencji), wydało mi się jedynym rozsądnym wyjściem. Resztę pozostawiam Państwa ocenie
" - czytamy w oświadczeniu właściciela firmy.

Ze słowami szefa firmy nie zgadza się lokator. Przedstawił nam wyniki kontroli Państwowej Inspekcji Pracy, z której wynika, iż kontrolerzy stwierdzili nieprawidłowości w trakcie prac na budynku.

Z protokołu kontroli PIP wynika, iż część pracowników nie posiadało zaświadczeń lekarskich o braku przeciwwskazań zdrowotnych do pracy na wysokości powyżej 3 metrów. Na terenie budowy stwierdzono również nieprawidłowości w zakresie bezpieczeństwa higieny pracy. Rusztowania nie posiadały balustrad ochronnych przy pomostach roboczych. Były nieprawidłowo posadowione na gruncie. Nie zapewniono również technicznego odbioru rusztowań przez osobę upoważnioną. Nie oznakowano i nie zabezpieczono w sposób właściwy strefy niebezpiecznej wokół budynku. Na terenie budowy brakowało ustępu. Pracodawca wyjaśnił kontrolerom, że pracownicy korzystali z ustępu na stacji benzynowej.

- Kto remontuje dach, to jest sprawa inwestora. Rusztowania były źle postawione, a cześć pracowników była bez badań. Potwierdziła to Państwowa Inspekcja Pracy. Nie dziwię się, że nikt za pieniądze oferowane przez właściciela firmy nie chciał przystąpić do prac i robić poprawki. Wiele firm ma takie zasady - komentuje lokator.

Wybory Samorządowe 2018 - Twój głos się liczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska